Dzisiaj u mnie zaczęła się wariacja świąteczna to trzeba zrobić to, a to tamto.
Ja osobiście mam już serdecznie dość i najchętniej święta spędziłabym w łóżeczku popijając ulubioną herbatę i chrupiąc jabłka. Marzy mi się nic nie robić tak przez tydzień co najmniej nawet bezmyślnie gapiąc się w sufit. Nic więcej, ale nic moje marzenia są nie realne, bo znowu wstawaj o 5.00 kładź się o 1.00 padając na pysk i nie gderaj, bo jesteś marudą.
Do tego wszystkim ustępuj, bo jesteś tylko! młodą kobietą nic więcej, co innego facet.
Ciągłe przytyki, ciągle coś źle.
Ciągłe przytyki, ciągle coś źle.
Dobrze, że moi niektórzy najbliżsi mnie wspierają i podobałyby im się święta tylko przy chlebie z solą byle by być razem. Najgorzej ludzie zachowują się właśnie w okresie przed świątecznym, więc może znieść święta skoro ludzie są 3 razy gorsi niż zwykle i warczą na siebie jak wściekłe psy (nie obrażając psów).
No nic trochę mi ulżyło, na szczęście opis negatywnych sytuacji nie dotyczy bezpośrednio mnie, ale wiele kobiet przed świętami to worek do bicia i jednocześnie kucharka, sprzątaczka i kelnerka. Często bez słowa dziękuję. Denerwuje mnie takie zachowanie, bo byłam wychowywana przez dziadków, którzy wpoili mi, że nie liczy się nic innego tylko czy masz dobre serce, a w obowiązkach obie płcie mają być równe. Ciągle słyszę jak ludzie źle się traktują.
Bądźmy chociaż w te święta mili i dobrzy dla siebie, bo jak tacy jesteśmy to i chleb ze smalcem smakuje jak kolacja za milion euro :)
Pozdrawiam
:)