Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Bo ile można zaczynać od nowa :)
28 stycznia 2012
Może prowadzenie pamiętnika pomoże mi zebrać całą swoją motywację i wklepać tu na klawiaturze, żebym pamiętała, że takową posiadam. Zanim znów się gdzieś ulotni. Ale nie tym razem :) Moim problemem jest to, że nie dotrzymuję słowa. Obiecuję sobie co tydzień, że będę mniej jadła. I co tydzień nic z tego nie wynika. Albo 4 dni diety i 3 dni "wszytko wolno" . Za bardzo lubię jeść i gotować, mam beznadziejną słabość do słodyczy, skłonność do topienia w czekoladzie wszystkich nerwów, do tego zdarza mi się jeść z nudów i dla relaksu. Skutek jest taki, że tyję. Jeszcze dwa lata temu byłam chudziutkim patyczkiem, ale odkąd zaczęłam pracę "wyrosłam" z połowy swojej szafy :[ Przez własną głupotę i zaniedbanie.
Ale z tym koniec!
malibubu
28 stycznia 2012, 17:09trzeba walczyć ze słabościami :)) A będzie dobrze ;-) Gdyby odchudzanie było łatwą drogą to wszyscy chodziliby piękni i chudzi ;-)
annna1978
28 stycznia 2012, 17:07mam dokładnie tak samo,trzeba wziąć byka za rogi!
MYCHA180389
28 stycznia 2012, 17:04można zaczynać tysiąc pięćset sto dziewięćset nie ważne do skutku :)) ja tez tak mam z nudów ze stresu dla relaksu ...grunt to walczyć bo najtrudniejsza walka to walka z samym sobą a więc do boju! :))
MamaGwiazdy
28 stycznia 2012, 17:00Oho! To my Cię tu przypilnujemy i będziemy miały na Ciebie oko;D