Po powrocie z pracy i po wizycie u zegarmistrza (nigdy nie przypuszczalam, ze bateria do pilota od bramy jest taka droga za tak malusia baterie :o) wskoczylam na rowerek i przejechalam 26,18 km i spalilam 1314 kcal.
Niestety bylo w dwoch turach, najpierw 35 minut i pozniej 16. Sasiadka przerwala mi jazde, no ale coz ;)
Niestety bylo w dwoch turach, najpierw 35 minut i pozniej 16. Sasiadka przerwala mi jazde, no ale coz ;)
Ogarnal mnie len zakupowy i mialam dzisiaj isc do sklepu po np pieczywo a ominelam sklep duuuuuzym lukiem ehhh i wyszlo na to, ze na rano pieczywa brak :( trudno;) najwyzej bedzie omlet ;)
Jedzeniowo dzisiaj rowniez ok :))
Zmykam sie kapac i balsamowac - czynnosc, ktorej nienawidze! Ehhh ale musze w koncu nabrac nawyk balsamowania, bo inaczej bedzie ciezko z moim cialem podczas odchudzania :/
chubbyann
2 października 2013, 14:18W takim razie życzę prostych torów i żadnych opóźnień w trasie :)
Malinka38757
1 października 2013, 08:06To super że wracasz na dobre tory:)) życzę ci żebyś nie zboczyła z nich już więcej!:)
pietraska3
1 października 2013, 08:04Też nie cierpię tego balsamowania....buziaki
therock
30 września 2013, 21:11nie znosze jak mi ktoś przerywa gdy ćwiczę... a jak juz odbieram tel, to jestem dziwnie zasapana:D wracaj, wracaj - od jutra cię obserwuję ze wzmożonym natężeniem :P
jestemaleznikam
30 września 2013, 21:09świetnie :)