Wracam tu co roku. I co? I nic. W miarę trzymam wagę, czasami jest to plus 2 kg, czasami minus 2. I tak się bujam. W tę i we w tę. Takie prawdziwe jojo. Mam już tego serdecznie dosyć! Ile można? Nienawidzę siebie za swoją słabość, za to, że nie umiem w niczym wytrwać do końca, że tak szybko się spalam i poddaję.
Ale, ale... Uczyniłam mały wielki krok ku dobremu. Od początku kwietnia, właściwie to dokładnie od drugiego, czyli od moich 31. urodzin, coś we mnie pękło. Powiedziałam sobie "koniec". Teraz albo nigdy. Bo jeśli w tym momencie nie doprowadzę się do porządku, z każdym kolejnym rokiem będzie coraz trudniej.
Jest więc zmiana. Na lepsze. Jest dobre jedzenie, bez śmieciowego (no, raz w tygodniu się zdarzy;)), są fajne treningi (na razie w domu - ciężarki, ławeczka, mata), jest bieganie.
Bieganie, do którego zmieniłam całkowicie podejście. Nie ścigam się ze sobą, nie walczę o czas, nie nabijam kolejnych kilometrów. Nie. Wreszcie czerpię z niego radość. Po prostu biegnę. W takim tempie, jakie jest akurat w stanie utrzymać mój organizm. Cieszę się każdym pokonanym metrem, każdą upływającą sekundą. A im rzadziej spoglądam na zegarek, tym szybciej biegnę. Im szybciej biegnę, tym ubrania stają się luźniejsze, ja jestem lżejsza, a co za tym idzie - łatwiej mi rozwinąć większą prędkość. Jedno napędza drugie. Wreszcie to zrozumiałam. I chwała mi za to. :)
angelisia69
26 kwietnia 2016, 11:29no niestety im starsze jestesmy i mamy za soba wiele diet,tym gorzej sie chudnie,metabolizm spowalnia i nie pracuje juz jak u 20tki zaczynajacej 1sza diete.Teraz trzeba sie bardziej przylozyc,ale mysle ze warto,dla wielu korzysci nie tylko samej wagi.Super ze polubilas aktywnosc,ja niestety biegania nie znosze :P Powodzenia
OnceAgain
26 kwietnia 2016, 09:09O kurcze kogóż to moje oczy widzą :). Witaj z powrotem :). Super że to bieganie nabrało dla Ciebie innego sensu. Chyba też pójdę Twoim przykładem i zacznę biegać dla siebie :)
yagnaya
26 kwietnia 2016, 10:59No, witam, witam. ;) Miło, że ktoś mnie pamięta. ;)) A z tym bieganiem... to naprawdę działa!
FitMamaNadii
26 kwietnia 2016, 08:24Oj, oj... :-) trzymam mocno kciuki za Ciebie, ja też wczoraj powiedziałam sobie dość!
yagnaya
26 kwietnia 2016, 10:59Dzięki, ja za Ciebie również trzymam kciuki. ;)