Nie mogę się ogarnąć po weekendzie. Nie dość, że czasu w domu więcej (na kręcenie się po kuchni), to tak jakoś wybiło mnie to z tygodniowej rutyny.
I od nowa... na szczęście nie zaszalałam aż tak mocno, żeby przytyć. Na szczęście waga stoi w miejscu - pocieszające! Ale też waga nie spada - i tu będzie problem w każdy weekend.
Do poprawki! Postanowienie na przyszły weekend.
niezdecydowanaona
18 marca 2014, 21:50Zawsze na weekend tyjeny a w tygodniu chudniemy i tak bilans sie wyruwnuje, dlategk trzeba tez zadbac o troche wiecej ruchu w weekend zeby jednak cos nam z spadało na wadze, zyczę powodzenia ;)
agulina30
18 marca 2014, 12:06nie przejmuj się i nie bój się weekendów! tylko ćwicz silną wolę! na pewno się uda!