Witam :)
Wracam do was z podkulonym ogonem. Mam nadzieje, że teraz wytrwam znaaacznie dłużej. Hm, to może po krótce powiem co u mnie. Więc wymiotuje, teraz to chyba stało sie sensem mojego życia, żałosne... Jedzenie, wymiotowanie, jedzenie, wymiotowanie i tak w kółko. Ale koniec z tym! Przecież nie można tak całe życie, kiedyś musze sie z tego wyleczyć. Chciałabym oczywiście schudnąć, z 10 kg, ale najbardziej zależy mi na prawdziwym uśmiechu na twarzy i NORMALNYM życiu, pomożecie mi znaleźć odpowiednią drogę? Trzymajcie sie cieplutko, do jutra :)