W końcu wracam :)
Chociaż wolałabym, żeby te 2 tygodnie z chłopakiem nigdy się nie skończyły :3
Nowy semestr mnie przygniótł... a to dopiero wtorek. Ogólnie to plan mam bardzo zawalony, całe dnie na uczelni... Marzec chodzę cały na normalne zajęcia a od kwietnia mamy przeplatane 2 tygodnie praktyk i 2 tygodnie zajęć. A godzin tygodniowo robimy o 8 więcej niż w zeszłym semestrze, więc można sobie wyobrazić masakrę.
Dosyć o studiach :)
Diety się nie trzymałam w ciągu ostatnich 2 tygodni, starałam się nie przejadać co bylo trudne przy mamie mojego chłopaka. Ale nie przytyłam dużo, to znaczy przytyłam mniej niż się spodziewałam ok 1kg. Także nie ma tragedii :)
Póki co jestem chora więc o ćwiczeniach nie bede wspominać, ale mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu jak się plan ustabilizuje pomyślę o nich.
Dietę od wczoraj trzymam :)
Dzisiaj na śniadanie miałam pół jabłka i musli blonnikowe z kokosem z Sante:
Drugiego śniadania zapomniałam zabrać ze sobą :( Dlatego też wpadłam szybko do mieszkania i zjadłam kotleta którego mama mi zapakowała.
Dzisiaj z zajęć wróciłam o 20:30 i zjadłam serek wiejski lekki.
Idę się leczyć :)
PS. Dostałam spóźniony prezent urodzinowy od chrzestnej, która prowadzi sklep zielarski. Ale co dostałam napiszę jutro :)
Dobrej Nocy :*
OnceAgain
5 marca 2014, 08:44No jak chrzestna prowadzi sklep zielarski to dostałaś pewnie jakieś dobre zioło ;P
piatek55
4 marca 2014, 21:50Wracaj do zdrowia! ;) A ze studiami dasz sobie radę! ;)