Wczoraj było bardzo wietrznie, od niedzielnego wieczora padało, było zimno także nie chciało się wychodzić z domu. Tak na prawdę to najchętniej zaszyłabym się z kubkiem gorącej kawki pod kocykiem i jakimś ciasteczkiem. No cóż marzenia sobie, a rzeczywistość sobie...rano po tatę, młodego do szkoły, potem praca do 16... Za oknem dalej spory wiatr więc nawet nie poszliśmy na krótki spacer. Wieczorem pojechałam na zumbę, potańczyłam, poskakałam, wykrzyczałam się i pośpiewałam😁😁😁. Jak mi było dobrze, zmęczyłam się, ale to było dobre zmęczenie mimo, że dzisiaj trochę boli mnie kręgosłup.
śniadanie: dwie kromki chleba Grahama że słonecznikiem, posmarowane serkiem, suszone pomidory, pomarańczą
drugie śniadanie: jogurt naturalny z musli, mandarynki
obiad: ziemniaki, jajko sadzone, pomidory
kolacja: serek wiejski z pomidorami, wafle ryżowe
wypite: cappuccino, kawa z pastą rahini, 2 litry wody
Czy zjadłam dużo czy mało? Nie wiem, nie jestem głodna, nie rzucam się na posilki, staram się jeść regularnie, nie mam ochoty rzucić się na lodówkę, ani nie jestem nerwowa. Wiem, że najcięższe są weekendy, ale nie poddaję się i małymi kroczkami idę do przodu💪. Mam tę moc - przynajmniej ma razie 😁😁😁
Dobrego wtorku Wam życzę
annna1978
6 lutego 2024, 18:53Chyba w sam raz zjadłaś,brzmi dobrze 😊
wojtekewa
6 lutego 2024, 20:38Też mi się tak wydaje🤭 pozdrawiam