Wczoraj był dzień lenia.
Każdy chciałby wykorzystać wolny dzień na jakieś zakupy może? albo sprzątanie! a może jakieś rozrywki, ale ja nie, ja leniłam się cały dzień myśląc o jedzeniu. Nie wiem co się działo w atmosferze, ale takiego lenia dawno nie miałam.
To było w dzień.
Ale przyszedł wieczór, a wieczorem fitnes. Bałam się jak diabli, zupełnie nie potrzebnie. Wróciłam do domu w świetnym nastroju, pewnie jakaś endorfina szczęścia u mnie się wyzwoliła. Gimnastyka okazała się fajna, 55 minut relaksu z umiarkowanym wysiłkiem. Jestem zadowolona. Nabyłam karnet na styczeń. Jeszcze zastanawiam się nad VACU, muszę sobie koniecznie wszystko zaplanować tak, żeby moja praca nie kolidowała z moimi ''rozrywkami''. Ale to na później, teraz muszę zaplanować dzisiejszy jadłospis.
abiozi
7 stycznia 2016, 21:42Witaj cieplutko i energetycznie;) Ja wczoraj byłam śpiącym niedźwiedziem - też nic mi się nie chciało ale dzisiaj...po zaproszeniu od Ciebie wylazłam z gawry i zmykam zrobić choć jedną rundę po schodach. Choć tyle - tak na dobry początek i tak już każdego dnia - choć jedna ruda na czwarte piętro!!!!
wiszmana
6 stycznia 2016, 12:56Dzięki:)
Cocunia13
6 stycznia 2016, 12:46Super!! pierwszy krok zrobiony....teraz tylko trzymac planu i waga bedzie spadac!! Milego dnia zycze;))
Maddise
6 stycznia 2016, 12:38A oto i dowód, że nie trzeba bać się nieznanego! Gratuluję nabycia karnetu i powodzenia w rozplanowywaniu posiłków.