.....kto choc troche cwiczy wie w czym rzecz.....dla niewtajemniczonych...circuit to zajecia grupowe...trwaja u mnie godzine i 15 minut....z 5 minutowa przerwa w miedzyczasie....na sali urzadzone jest 13 stanowisk....na kazdym z nich cwiczacy zatrzymuje sie minute....cwiczenia sa przerozne.....od brzuszkow z obciazeniem, wymachow ciezarkami i podnoszeniu sztangi poprzez pompki i inne takie ....po kazdej minucie takich cwiczen nastepuje minuta stepu na laweczce.....oczywiscie wysokosc laweczki uzalezniona jest od wytrzymalosci zawodnika...i ak w kolko macieja.....oczywiscie angelka ustawila sobie laweczke na najwyzszym poziomie....no bo jak...bo przeciez stepuje codziennie...wlaze 420 pieter....co to dla mnie taka laweczka....trener byl mocno zaskoczony, ze po 20 minutach bylam jeszcze w stanie wchodzic tak wysoko....wytrzymalam do konca....mam silne nogi...w koncu miesiace cwiczen nie poszly na marne.....:))))....ale.....ale.....hmmm.....wszystko zaczelo sie nastepnego dnia....bol nog taki, ze nie bylam w stanie usiasc samodzielnie na toalecie....dzis mija trzeci dzien....bez cwiczen....bez silowni....mam nadzieje, ze jutro juz bede w stanie poruszac sie troche....hehhehehe.....jak widac....kazda zmiana treningu dziala pozytywnie na nasze miesnie....i uczy pokory wobec wlasnych slabosci :)))
....a i teraz z innej beczki.....hmmmm....czy Wy tez spedzacie tyle czasu w lazience?????....ostatnio moj Cez stwierdzil, ze popadam w lekkie zdziwaczenie w tym temacie....nie mam jak sie do tego odniesc....bo nie mam tutaj zadnych znajomych, z ktorymi moglabym skonsultowac powyzsze hehhehehe....od jakiegos tygodnia zaczelam sobie mierzyc czas hehehheeh...srednia tygodniowa wyszla 1h 7 minut.....no bo : trzeba zmyc makijaz....mleczkiem i tonikiem....oczywiscie oczy plynem do oczu....polozyc gommage i go zetrzec....polozyc maseczke ( klade codziennie inna )....kapiel...i masaz albo peeling....no i po tym wszystkim caly rytual z kremami....buuuuuuuu....pod oczy inny...na twarz inny...na dekold inny....potem stopy ...potem brzuch i posladki no i na koniec na reszte ciala jeszcze cos innego....po zastanowieniu to z tej lazienki nie wychodzi angela tylko klejace sie od tych wszystkich specyfikow monstrum.....oczywiscie czas przebywania w tym miejscu wydluza sie znacznie co drugi dzien kiedy trzeba umyc glowe...polozyc maski....wetrzec olejki....eeeechhhh.....w sumie caly czas bylam dumna z siebie, ze mam tyle samodyscypliny zeby to robic.....ale nie wiem czy sie nie zapedzilam z tym wszystkim...bardzo chetnie dowiedzialabym sie jak to u Was jest z tym balsamowaniem sie za zycia :))))))
pozdrawiam cieplutko :)))
diakq
9 listopada 2011, 11:22pierwszy raz słyszę by mąż zwracał uwaę żonie na to że za długo siedzi w łazience :) no chyba że w tym czasie zajmuje się dzieckiem :) ja uwielbiam spędzać czas w łazience, to czas TYLKo dla mnie :)
alinan1
3 listopada 2011, 20:47to się, można właściwie powiedzieć wcale nie balsamuję za życia:):):) A w łazience..szuru buru-prysznic, krem na twarz, ręce i hyc do łożeczka :):) Ale ja to w stosunku do Ciebie to prawie inne pokolenie jestem..Poza tym ja nigdy specjalnej wagi nie przywiązywałam do kosmetyki... Takie minimum stosuję:):)) To tak napisałam celem odpowiedzi na zadane przez Ciebie pytanie:):) Grubas wyskoczył teraz u Ciebie??? Goń dziada!!!!!! BYle ni do mnie:):)) Ja dziś za anioła robię jedzeniowo:) I niech tak już zostanie!! A z tymi ćwiczeniami to ja widzę, że Ty serio umiaru nie masz!! Jak szczerbaty na suchary!!! Na maksa!!! Do bólu!!!! tzrymaj się!!pa
malgorzatalub48
3 listopada 2011, 18:00.."wybalsamować" piersi, bo przy moim rozmiarze skóra z wiekiem potrzebuje najbardziej nawilżenia w tych miejscach. Oczywiście w innych teeeż hihihi, ale to na drugim planie. Jestem zakochana od kilkunastu lat w kosmetykach L'Oreal i trochę dzięki temu lubię sięgać po balsamy i kremy. A w łazience przebywam tak krótko jak się da. Ostatnio przeczytałam artykuł nt. trujących składników popularnych kosmetyków: http://www.konsument.lukow.pl/konsumenckie-sprawy/trujace-kosmetyki/ Może warto byłoby robić tak jak radziła mi moja wizażystka, nacierać całe ciało po kąpieli dobrej jakości oliwa z oliwek z dodatkiem ulubionego olejku zapachowego. Zaraz po kąpaniu żeby skóra mogła wchłonąć jak najwięcej... Taniej o niebo i pewnie zdrowiej.
haanyz
2 listopada 2011, 14:17Wiktorianka! A ty w okolicach Bydgoszczy - Torunia bedziesz? Bo ja na kawe i lody zawsze chetnie! Matka pewnie tez! z naciskiem na lody;-)
haanyz
31 października 2011, 07:01hehehe, ja jeszcze dodatkowo zakupilam spechjalny krem do rak przed pilingiem, piling do rak i krem po pilingu do rak. w sumei dodatkowe 3 buteleczki. maz tez sie nei moze nadziwic. Tylko sobie tak mysle, czy naprawde te wszystkie cuda zadzialaja?;-))))
Kenzo1976
30 października 2011, 23:27ciekawe te zajęcia ćwiczeniowe :) a w łazience spędzam chwilunię :) miłego poniedziałku :)
calineczkazbajki
30 października 2011, 20:50nie lubię się balsamować , dobrze że pamiętam o kremie :) takze mój pobyt w łazience jest krótszy ale TY nie rezygnuj , fajnie , że tak dbasz o siebie
jolajola1
30 października 2011, 19:47Ty przypadkiem nie masz za dużo czasu? mnie by się nie chcialo tak CODZIENNIE balsamowac za zycia.... no i to nudne, a tyle jest innych ciekawych czynności do zrobienia wieczorem
KaSia1910
30 października 2011, 19:33ja nie używam żadnego kremu ani balsamu, trochę nie mam czasu a trochę mi się nie chce, czasami peeling. Moja dzienna średnia to 20 minut na prysznic i mycie zębów, pozdrawiam
deepgreen
30 października 2011, 19:25Ty to lubisz sie katowac:-)Moze kieys sie wciagne w jakas silownie,ale na razie wole spacery z psem:-) maseczki? Jak chudlam to sie papralam,a jak teraz tylam to sie zneichecilam ze i tak nic mi juz nie pomoze...I przestalam sie smarowac..po czym zauwazylam ze i skora na nogach przestala byc sucha i nie trzeba uzywac pumeksu do piet.Organizm znalazl jakas rownowage.Jedynie o wlosy dbam bardziej.Jak juz wylysieje bedzie za pozno:-)No i makijaz zmywam o ile mam:-)Jak pracowalam mialam wiecej czasu na te rzeczy hehe:-)
znudzonaona
30 października 2011, 18:57Już sama nie wiem czy Ci zazdrościć takiej somodyscypliny , czy nie i wszystko przemawia , że Ci jednak zazdroszczę :-) u mnie ma to trwać jak najszybciej , nie umię się relaksować w łazience .Wejście do kabiny już z maseczką jesli sobie przypomnę by nałożyć , peeling , włosy , depilacja , spłukanie i wyjście spod prysznica . Potem balsamy . Odżywkę na włosy nakładam razem z szamponem przy drugim myciu , pomasuje i zmywam .Z układaniem fryzury u mnie trwa ok.20 min. To chyba jednak ja jestem jakaś dziwna :-) a już siedzenie u fryzjera po 3h doprowadza mnie do szału , ale nic nie mówie i grzecznie czekam na tą angelę hi,hi... Miłej nocki , pozdrawiam !!!
Emma.
30 października 2011, 18:47Moja męska połowa nie marudzi, że za długo siedzę w łazience ( a siedzę długo, bo tam mi nikt nie przeszkadza...nawet czytam książki) czasem pozwalam mu wykąpać się razem ze mną, czasem pozwalam natrzeć się balsamem lub oliwką ....i wtedy jest szczęśliwy i nie śmie mi robić wyrzutów :)))p.s. czasem nawet pocztę czytam w łazience, to chyba ze mną coś jest nie tak :)))) Buziaczki