...sloneczko od rana pieeeeeknie grzalo....na termometrze o 8 rano 22 stopnie....no po prostu cuuuudnie....dziecko poslusznie udalo sie do szkoly :P:P:P....Cez w objeciach Morfeusza.....a mnie napadlo na zakupy....
jak na rasowa gospodynie domowa przystalo pobieglam na miejskie targowisko....pobaraszkowac w zieleniakach....uwielbiam ten poranny zapach swiezo zebranych warzyw....delektowalam sie tym, z niejasnym poczuciem, ze cos mi przeszkadza.....wierci w glowie dziure....kaze o czyms pamietac....po kilku minutach to "cos" obudzilo we mnie taki niepokoj, ze zaczelam z intensywnoscia ulewy przypominac sobie co "to " jest.....dziura....czarna plama....brak jakichkolwiek opcji....tylko niejasne glosy w glowie "UCIEKAJ"....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
...ogladalam kiedys taki film
scena pierwsza
mloda kobieta usypia swojego synka ....tuli go...spiewa mu kolysanki....w koncu czyta bajke i maluch usypia.....kobieta z czuloscia okrywa chlopczyka i udaje sie do wlasnej sypialni
scena druga
kamera pokazuje oblany czarna noca pokoj....zahacza o lozko i kadruje spokojna twarz spiacej kobiety....w tle slychac trzasniecie drzwi i dosc glosne pogwizdywanie....kobieta budzi sie z lekiem....nigdy wczesniej nie slyszala, zeby jej maz gwizdal....kamera bezblednie pokazuje jej narastajacy niepokoj
scena trzecia
zakrwawiona twarz kobiety....placz i prosby....modlitwa do kata o litosc nad dzieckiem....zdziwienie oprawcy....bezsilnosc kobiety
scena czwarta
niebieskie blyski policyjnych kogutow....on grozacy za drzwiami, ze jesli ktokolwiek wejdzie zabije siebie i dziecko....ona u kresu wytrzymalosci, ale gotowa na wszystko....i bezduszne pytanie stroza prawa : I co mamy robic??? Niech pani decyduje....to pani dziecko i pani maz....jej oczy pelne strachu....tlum gapiow dookola....
scena piata ( z dopiskiem 24 h pozniej )
wszechogarniajaca cisza......nikogo wokol....ona niemalze kleczaca....przybita bolem pod drzwiami wlasnego domu oddzielajacymi ja od tego czego pragnie najbardziej....od dotyku cieplego , malego cialka....zapach bezdusznosci ludzkiej unaszacy sie niemalze jak mgla wokol jej glowy....i nagle jakas cudowna mysl....ze skoro tak cicho to moze.....moze on spi....moze jej nie zauwazy.....moze zdarzy sie cud......z desperackim przejeciem przekreca klucz w zamku.....teraz juz nie jest tak cicho.....teraz slychac jej glosne....az za glosne jak na taka wazna chwile bicie jej serca.....on faktycznie pograzony jest w jakims maniakalnym snie.....a jej maly synek siedzi na brzegu kanapy....wpatruje sie w nia swymi wielkimi niebieskimi oczyma i ze smutkiem w glosie pyta : Mamo....dlaczego mnie zostawilas????
scena szosta......
nie widac nic.....slychac tylko tupot nagich stop po chodniku...jej szloch i urywane slowa....wybacz mi synku...wybacz mi....dziecko jeszcze nie rozumie dlaczego mama placze....dlaczego biegnie w tak zawrotnym tempie tulac go w ramionach....przeciez on ma juz 6 lat.....dlaczego mama nie pozwoli mu isc na wlasnych nozkach.....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
nie ucieklam z targowiska.....przypomnialam sobie to o czym nigdy tak naprawde nie zapomnialam.....to meskie pogwizdywanie.....jakis mily staruszek chadzal pomiedzy straganami i cos tam sobie pod nosem pogwizdywal ....pewnie z radosci na tak piekny dzien.....
a film...jak to film.....wciaz chce wierzyc, ze naprawde tylko go ogladalam.....
diakq
25 lipca 2011, 10:23jak minął pierwszy miesiąc wakacji :)?
alinan1
6 lipca 2011, 18:55jaja ze mnie robisz?:):):) Ale mi spadki wielkie u mnie..Pół kilo... A po co Ty te piguły bierzesz, przepraszam że zapytam?? To już nie ma w planach? dzięki za kciuki, ale cos cisza.... A ja bym chciała już wiedzieć.. Obawiam się, że facet może nie chciec takiej starej baby:(:(:( A tak by mi to pasowało.... Nic to..Może wieczorem cos napisze..Zobaczymy jutro rano.. pa!!
hoffnungsvoll
5 lipca 2011, 17:11Ja już od dawna jem swoimi srebrnymi - uwielbiam je:) A jak mąż butelkę wina otwiera to wołam: Tylko daj te ładne kryształowe kieliszki, te co lubię, a nie "zwykluchy":) Także dopieszczam siebie pod tym względem. Dziś mnie wzięło, ryczałam jak bóbr i wyłam jak wilk do księżyca. Potrzebowałam tego, bo czułam, że kisi mi się wszystko pod czaszką:) Uf! Ulżyło! Wiem, wiem, że to proces i chcę być w nim i myślę, że zaczęłam właśnie tą drogę i będę nią dalej iść, bo w nią wierzę! Myślę sobie, że to przecież wszystko jest ze sobą połączone ( no jakżeż by inaczej miało być!) . Także czy się marzy schudnięcie czy wyzdrowienie efekt musi przyjść. Powiem szczerze, że liczę na wyzdrowienie:) Nie dzisiaj, nie jutro, ale za jakiś czas choroba jak się pojawiła tak zniknie:) Może nie powinnam niczego oczekiwać, ale jak człowiek taki wykończony jest już swoją dolegliwością to uwierz - chce się wierzyć, że to pomoże i na to. No tak już jest... Dobrą stroną mojego uświadomienia sobie problemu skrzywdzonego, wewnętrznego dziecka jest to - że inaczej teraz na swojego Janka patrzę. To znaczy wiem jedno, że przecież nie chcę go krzywdzić i staram się na bieżąco rozmawiać z nim, mówić o swoich uczuciach, np. co mnie dziś zdenerwowało. To przecież ważne! Buziaki!
hoffnungsvoll
4 lipca 2011, 17:45Nie uchronisz! Rozumiem. Ja to muszę sama przejść. Nie terapeutyzujesz! Lubię jak piszesz! Boję się! Może nie dzwonić do niej? Zajrzyj do mnie, napisałam coś!
hoffnungsvoll
2 lipca 2011, 19:14Patrz! A ja dzisiaj ściągnęłam sobie jedną książkę ( inną niż ta od Ciebie podana) tego Johna Bradshawa "Powrót do swego wewnętrznego domu. Jak odnaleźć i otoczyć opieką swoje wewnętrzne dziecko". Ale mi się materiał do czytania robi, fiu, fiu! Jeszcze raz dziękuję!
hoffnungsvoll
2 lipca 2011, 16:45Kochana mówiłaś, ze znasz jakieś fajne książki, coś podobnego do tamtej "Nadwaga jest sprawa rodziny". Podaj proszę choć tytuły! Bitte! Beata
diakq
29 czerwca 2011, 11:01dziękuję za zaproszenie :-D niestety nie ma mnie w okolicach Londynu... Ciepło pozdrawiam!!!!!! :)
hoffnungsvoll
29 czerwca 2011, 09:46Jejku! Jak Ty to trafnie umiesz podsumować "odkłamanie rzeczywistości, wyjście z systemu iluzji i zaprzeczeń". No lepiej nie można:))) Pamiętasz jak byłam zafascynowana tą ostatnią ksiązką "Nadwaga jest sprawą rodziny", pisałaś, że masz parę fajnych książek o tej tematyce właśnie. Może mogłabyś mi coś polecić, może wiesz skad ściągnąć, może ktoś ma na chomiku w pdf-e albo podałabym Ci swojego maila, to może mogłąbyś mi coś fajnego podesłać. Byłabym bardzo wdzięczna! Mam powera, chcę poznawać ten problem z każdej strony, bo tylko ta świadomośc może mi pomóc. To już wiem. Wiem na pewno! Buziaki!
diakq
28 czerwca 2011, 07:54dokładanie :)
marzenka.wrocek
27 czerwca 2011, 20:13Dziękuję Ci bardzo ... Za to, że jesteś ... Że mogę Ciebie czytać ...
alinan1
27 czerwca 2011, 19:03czy to jak w piosence Myslovitz "to nie był film"? a wiesz...z tym pogwizdywaniem i ciarkami kojarzy mi się podśpiewywanie mojego ojca. Sprząta (bo to maniak czystości posuniety do granic paranoi) w gaciach i podkoszulku ( z tych gaci cos mu wypada jak siada na odpoczynek =papierosa)...i podśpiewuje. Normalnie podśpiewywanie to oznaka taka radosna, miła, że komuś jest dobrze, że jest szczęśliwy.. Dopiero po długim czasie zrozumiałam, że jak on podśpiewuje to jest zly, wściekły, patrzy się z taka nienawiścią...Fuj. I znowu czuję ten strach. Czego ja sie tak bałam? Nie wiem. hm..czytam Ciebie i we mnie jakieś wspomnienia odżywają... pa