....ano ....jak w tytule....tydzien przelezalam z ksiazka w lozku....wczoraj w ramach terapii dostalam kilkanascie doniczkowych kwiatow....mam sie nimi zaopiekowac....poprzesadzac....kupic doniczki....eeeechhhh....tak sie zielono zrobilo teraz w domku....no coz....On probuje czego moze zeby mnie z tego stanu wyciagnac.....w poniedzialek pojedziemy do IKEI kupic doniczki do tych roslinek....mam teraz mnostwo dzieci :)))
....waga kilogram powyzej paska.....ale co tam kilogramy....bedzie dobrze...bedzie dobrze....tzn nie....jest dobrze...jest dobrze...jest dobrze.....to moja mantra....chce juz nie byc w tym stuporcie...
kasiapelasia34
30 sierpnia 2010, 21:58Dziękuję Ci za dobre słowa. Zrobiło mi się po nich cieplej :-) Bo niż trwa, ale przecież nie jest wieczny :-)
jolajola1
27 sierpnia 2010, 15:54nie popadać w depresję, nie chować się do zakopanych słoików i do dołków..... .. . może po prostu przestać czekać, mieć comiesięczna nadzieje i rozpacz, durna hustawkę emocji . .. gdzieś czytałam, ze ponad 5 procent niemożnosci rozrodczej bierze sie z mózgu..... . . . i dla tego odsetka wystarczy przestac rozpaczliwie chcieć . . ( wiem co mówię, bo ja zachodziłam w ciąże na okragło jak królica, ale dzieci mam tylko dwoje, a chciałam wiecej...)