Wczoraj na zumbie rozćwiczyłam moje okrutne zakwasy. Ale musiałam wziąć wcześniej ibuprom, bo bym nie zniosła bólu ud. Poza tym przyplątało się jakieś przeziębienie, ból głowy i ogólne rozbicie, więc tabletka pomogła to przetrwać. Na wieczór polopiryna i jestem jak nowo narodzona :) Dziś już mięśnie nie bolą, tylko je "czuję". Tak, to dziwne, bo wcześniej mi się nie zdarzało czuć własnych mięśni, były tak rozleniwione. Teraz odczuwam te na plecach, pośladkach, ramionach i to jest świetne. Czuję energię w każdym centymetrze ciała, a jednocześnie lekkie zmęczenie.
Dzisiaj mam dzień odpoczynku od treningu, choć ciągnie mnie do ćwiczeń bardzo. Ale wiem, że mięśnie muszą się trochę zregenerować, nie mogę ich zajechać, bo są zbyt cenne.
Jeśli chodzi o pomiary, to na razie sobie odpuszczam, ale boczki już zleciały i brzuch się lekko wciągnął. Jestem zadowolona.
Żarełko planowane na dziś:
- kawa mleko (już nie muszę słodzić nawet ksylitolem :) )
- kefir 500ml (sprawdziłam - ma 250 kal.)
- ogórki, rzodkiewki, hummus ok 50 g, tuńczyk Calvo 80g w sosie własnym
- obiad - ryż biały, devolay z piersi z masełkiem, surówka z kalarepy i jogurtu
- gruszka
- placuszek z cukinii, rzodkiewka, kulka mocarelli
- kawa z mlekiem
Emilia2510
1 lipca 2016, 11:13Ja z racji tego, iż odczuwam dziką satysfakcję po ćwiczeniach, chodzę praktycznie codziennie na siłownię ( poza niedzielami ). Żeby nie przetrenować mięśni, dzielę sobie partię ciała na dni. I tak jednego robię ręce, drugiego brzuch, trzeciego nogi itd. :) Co do odczuwania mięśni, pamiętam jak poszłam z bratem pierwszy raz. Instruował co i jak robić na którym urządzeniu. Następnego dnia czułam mięśnie, o których istnieniu nie miałam pojęcia ;) Trzymam kciuki za sukces :)
wiedzma2016
1 lipca 2016, 11:19No właśnie, a ja ćwiczę wszystkie partie codziennie przez 4 dni w tygodniu. Bo wydaje mi się, że jak zrobię przerwę np. w ramionach na tydzień, to zaprzepaszczę poprzedni trening.