Oj dawno mnie tu nie było. Po pierwsze dlatego, że luty był nieciekawy zarówno pod względem dietowym jak i ćwiczeniowym, a po drugie nie potrafiłam się zebrać w sobie i w ogóle nie miałam energii do niczego. Nie wiem czym to wszystko było spowodowane ale nie był to najlepszy czas w moim życiu. Teraz już jest troszkę lepiej, przede wszystkim ruszyłam się i nie jestem ciągle taka osowiała :)
Aktulna waga 55,7 (rano naczczo i po siusiu oczywiście :) ) Kurcze nie wiem jak to się stało że utrzymałam ten stan. Miałam w lutym bardzo dużo kompulsów, tydzień w górach przebiegł pod znakiem karczmingu i obżerania się góralskim jadłem, a waga taka optymistyczna.
Tylko się cieszyć :)
Od wczoraj przedłużyłam mój karnet na siłownie i zaliczyłam godzinę treningu dzisiaj i wczoraj. Mój nowy plan to wytrwać do świąt bez żadnego kompulsu. To tylko albo aż miesiąc. Mam nadzieję że się uda. Wiosna się zbliża, lato, kostiumy kąpielowe, ktrótkie spodenki, trzeba więc dać z siebie wszystko :)
angelisia69
6 marca 2015, 16:57no to sie ciesz,ze goralskie jadlo zle nie wplynelo na wage ;-) trzymam kciuki za postanowienie
spelnioneMarzenie
6 marca 2015, 11:32waga super! :)