Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dlaczego się odchudzam?


Moja dieta stała się już wiedzą powszechną, ponieważ często bywam u znajomych (a znajomi u mnie) i nie przeczę, że pewnie dosyć żałośnie wyglądam kiedy wszyscy wcinają słodycze i słone przekąski a ja popijam kefirek (codziennie na kolację) :)
Zresztą, czasem opowiadam w ramach żartu o selerze na drugie śniadanie albo zupie z jednej marchewki. Ludzie się śmieją, jest wesoło, ale czasem ktoś mówi...
"Ale przecież dobrze wyglądasz!", "Masz ładną figurę, przestań..."
...no i ok. Rozumiem, że jakoś źle nie wyglądam, choć po przeliczeniu BMI rzeczywiście mam - niewielką, bo niewielką - nadwagę. 
Ale odchudzam się nie dlatego, że to jakaś fanaberia tylko: 

1. Mam trudności z kupieniem sobie eleganckich ciuchów, w których ładnie bym wyglądała. Marynarki czy koszule naprawdę kiepsko znoszą dodatkowe kilogramy, a od października idę do pracy i już nie będę mogła chodzić w swoich krótkich spódniczkach (w których wyglądam ok, bo mam chude nogi - to mój sekret ukrywania kilogramów)

2. Chcę być zdrowa i wiem, że nadwaga to nic dobrego. Chciałabym ważyć ok. 70kg i mieć luz - przytyję, to przytyję do 72 i dalej jestem w normie. Nie chodzi o to, żeby wyglądać jak Calista Flockhart tylko żeby wyglądać zdrowo i nie jęczeć na widok swojego zdjęcia w bieliźnie (które opublikuję jak schudnę ;)) - "przed i po".

3. Poza tym liczę, że dieta oduczy mnie różnych beznadziejnych nawyków typu: siedzę u kogoś w domu i się stresuję, że nie ma o czym gadać i wcinam bez sensu jakieś krakersy, które nawet mi nie smakują. Albo jedzenie czegoś czym ktoś częstuje na zasadzie "Spróbuję, bo potem nie będzie okazji..."Dość jedzeniu z nerwów. Dokładny jadłospis bardzo pomaga - mam jeść co mam napisane i kropka. 

Dodatkowo - jak już wspominałam we wpisie nr 1 mam straszną skłonność to tycia i mimo trzymania się tych wszystkich zasad typu jedzenie ciemnego pieczywa, pełnoziarnistych produktów, wielu zielonych warzyw, nie jedzenie późno... gdy przestaję ćwiczyć od razu kilogramy idą w górę. Dlatego być może dzięki diecie dowiem się co to znaczy DLA MNIE "dbać o linię" - tak na co dzień. 

Dzisiaj dzień 8 - na wadze -1kg :)
  • madzia0308

    madzia0308

    28 czerwca 2013, 21:45

    Trzymam za Ciebie kciuki ;) też mam teraz problem z ciuchami, bo moje te eleganckie z tamtego roku są za małe....Albo schudnę i wcisnę się w nie albo będę musiała kupić nowe i pójdą w odstawkę bo na pewno w wakacje schudnę ehh ;D mam jeszcze tylko 2 tyg ;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.