Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Tyyyle tłuszczu... Ratunku!


Czuję się zatłuszczona ;) I nie powinnam się z tego cieszyć, oj nie! Tylko mi po prostu jest żal siebie. Przytyłam i jest to czysta tkanka tłuszczowa. Fałdka tu i tam (czytaj: plecy, brzuch), niejędrne uda... Niby jestem młoda, a wystarczy tydzień nieprzestrzegania wyznaczonych zasad i już widzę wszelkie nie jędrności, fałdki, galaretki i inne. Bardzo mnie to dołuje. Bo cóż tu robić? Gdy coś wymodeluję, to czuję, jakby wszystko i tak utknęło pod warstwą tłuszczu. Doradzicie coś, kochane? :)

A, i dodam, że przez zwiększenie wagi czuję się większa. Wolałabym parę centymetrów mniej w obwodach ;)

Poza tym jest w miarę w porządku. Dużymi krokami zbliża się @. Jestem drażliwa i humorzasta. Wczoraj popłakałam się, gdy podczas jazdy autem zostałam okrzyczana przez tatę. Wbiłam 3 zamiast 1 i auto zgasło mi dwa razy na krzyżówce. Niestety, nie czuję jeszcze tego samochodu... Gdy wyszłam z auta po solidnej reprymendzie taty, cała się trzęsłam. Trzęsły mi się i kolana, i ręce, a gdy zamknęłam drzwi od pokoju - wybuchnęłam płaczem. Powiem Wam szczerze, że pomyślałam przez moment o tym, że się nie nadaję. Że już nigdy nie siądę za kierownicą. Jest mi przykro, bo miałam wszystko opanowane do perfekcji. Naprawdę wszystko. Wystarczyło kilka miesięcy przerwy i czuję się jak nowicjuszka, a tato wyraźnie widzi, że ja po prostu nie umiem jeździć. Jestem zła na siebie! Że nie potrafię mu pokazać tego, że umiem. Bo przecież umiałam...

Włączył się też mój apetyt i dołowanie samej siebie. Wiecie, jak to jest? "O luuudzie! no nie dam rady. Przecież efektów nie ma i nie będzie. Chrzanię to! Mam ochotę na kanapkę z masłem orzechowym... Albo wiem, do tego sałatka owocowa. O, a może kisiel?"... 

Tak właśnie jest ostatnio. Ale staram się hamować, co skutkuje pogorszeniem humoru. Coś za coś :P

Pójdę dziś pobiegać lub poskaczę na skakance (ze stawami jest lepiej). Jeśli chodzi o lekarza, to zdecydowałam się zrobić badania krwi i pójść na usg. Tylko nie mam pojęcia kiedy, z powodu zbliżających się świąt.

Jakoś brakuje mi organizacji, dyscypliny i optymizmu... A liczyłam na to, że całe to przedwiośnie mnie ominie... Mam nadzieję, że u Was jest dużo lepiej ;) Nadgonię Wasze pamiętniki dziś wieczorem, obiecuję! :)

  • megan292

    megan292

    26 marca 2015, 16:25

    A ja sądzę, że wcale nie przytyłaś, tylko spuchłaś przed @ i histryzyjesz :) Spoko, też tak miewam :)

    • Vivien.J

      Vivien.J

      27 marca 2015, 09:49

      Przytyłam, niestety to trwa trochę dłużej :( I najgorsze jest to, że opuściła mnie silna motywacja

  • mona26r1

    mona26r1

    26 marca 2015, 14:25

    Mój tata też na mnie krzyczał, 5 razy podchodziłam do egzaminu na prawko, i nawet jak zdałam to jeszcze z pół roku jeździłam bardzo nieostrożnie i nieodpowiedzialnie. Trzeba swoje przejechać, żeby nabrać zupełnej pewności :) Spokojnie, odzyskasz panowanie za kierownicą :) i zjedz czasem coś spoza rzeczy wskazanych , czasami trzeba :)

    • Vivien.J

      Vivien.J

      27 marca 2015, 09:48

      Ja właśnie zdałam za pierwszym razem i tato chodził dumny jak paw :P No a teraz widzi jak jest naprawdę... Mam nadzieję, że z czasem nabiorę wprawy. Muszę ;)

    • mona26r1

      mona26r1

      27 marca 2015, 13:19

      na wszystko potrzeba czasu :) będziesz jeździła lepiej niż tata :)))

  • paula15011

    paula15011

    25 marca 2015, 19:06

    Jak zjesz coś zdrowego to nie będzie aż tak źle :D Jedna kanapka z masłem orzechowym to żaden grzech! Na pewno Ci nie zaszkodzi :) Gorzej byłoby gdybyś zjadła dziesięć takich kanapek :D

    • Vivien.J

      Vivien.J

      26 marca 2015, 12:43

      Ale boję się tego, że raz przymknę na coś oko, potem kolejny, kolejny raz i nici z diety :D

  • dola123

    dola123

    25 marca 2015, 13:33

    Nie martw się z autkiem :)) Lep0iej jeździć z mamą albo samej. U mnie tata ma podobne zdanie śmigam dużym autem wszędzie, żadnych problemów z parkowaniem itp. A jak ostatnio pojechałam z nim nowym autem, małym, nie miałam wyczutego sprzęgła itp to też stwierdził, że sie poruszać po jezdni nie umiem ha ha ha Na to odpowiedziałam, że przy tym aucie muszę popracować, ale innymi śmigam i dziękuję za to auto oraz jego obecność, bo lepiej się czuję w innych sytuacjach i towarzystwach ;)) I mam teraz spokój ;p

    • Vivien.J

      Vivien.J

      26 marca 2015, 12:40

      Mamy dwa auta, ale tato oznajmił na wstępie, że nie da mi pojeździć samej ani jednym ani drugim przez co najmniej rok :| Także lipa... Faceta tez nie mam, by dał pojeździć :P Jakoś będę musiała się przemęczyć. Ja znowu uczyłam się jeździć małym. Takim, że w lusterku widziałam swój tyłek, jakby kończył się zaraz za moim siedzeniem :D Nie bałam się, czy się zmieszczę gdzieś czy też nie. A teraz jest mi ciężko się przestawić niestety...

    • dola123

      dola123

      26 marca 2015, 16:03

      a ja właśnie dziś obchodzę rocznicę mojego prawa jazdy :D najpierw było clio potem micra a teraz kombii a marzy mi się teraz jakieś autko terenowe "dżipek" czy coś ;p taka szalona kobietka ze mnie ;D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.