Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
1/365


Jestem. Obiecałam, że wrócę i wróciłam. 
Wracam po wielkiej porażce. Ostatniego czasu nie można nazwać dietą i odchudzaniem. Były owszem przejawy i próby powroty, codzienne starania, żeby utrzymać coś w stylu diety, ale wiem jedno: oszukiwałam się. Praktycznie nie było dnia żebym nie poległa choć małym ciasteczkiem. Próbowałam odrabiać to na siłowni, ale co to za sens jeść i biegać za karę. 
Wiedziałam, że przytyłam, czułam to po sobie. W grudniu waga pokazywała już 79kg. Dziś zaczynam z wagą 84,5 (wszystko przez te święta - a właściwie nie przez nie, a przez moje obżarstwo, nie ma co zwalać na święta...) Zmieniam pasek, nie można się oszukiwać. Było 79, ale go nie ma, a w tydzień na pewno nie nadrobię. Zresztą to będzie uczciwe wobec mnie i Was tu wszystkich. Czysta prawda. 
Po ujrzeniu dzisiejszego porannego wyniku: SZOK TOTALNY! Jak mogłam to zrobić w 2 miesiące?? jak widać mogłam... pocieszam się tym, że jestem przed okresem, może zejdzie trochę po @...
Nagle przyszła mi do głowy dewiza Ewy Chodakowskiej: nie waż się, zacznij używać centymetra. Wzięłam więc centymetr łudząc się, że zobaczę takie same wyniki jak w październiku. Ale się zawiodłam. W wielu miejscach odnotowałam wzrost 2-5 cm.... to DUŻO. Zmieniam więc też dziś te wyniki. Muszę być uczciwa. Czysta prawda. 
Wiem czym to było spowodowane - moim obżarstwem. Przez ten czas zjadłam bardzo dużą ilość słodyczy i chipsów, woda poszła w odstawkę (wypijałam zaledwie 0,5 litra na dzień). Nie jadłam obiadów, nigdy nie miałam na to czasu. Kompletnie rozregulowałam swój dotychczas pięknie poukładany styl życia. Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Trzeba wziąć się do roboty. W styczniu muszę odrobić wszystkie zaległości. Wrócić do normalnego żywienia - czego mi naprawdę brakuje - czuję to po osłabieniu, zmęczeniu i kondycji. Z braku wody, mam smocze pragnienie, a moje palce u dłoni wyglądają jak tłuściutkie baloniki. 
Najgorsze jest to, że tak się zarzekałam, że nie zawalę, że w 2012 osiągnę cel... Jest mi strasznie wstyd. :( cieszę się chociaż z tego, że nie wróciło mi wszystko,czego z trudem pozbywałam się w tamtym roku. 

Nowa energia. Nowy rok. Nowa szansa! 
Dokończę to, co zaczęłam w styczniu ubiegłego roku. Nie poddam się! 
Dążę do wymarzonej 70tki!

Pozdrawiam Was :)
życzę sukcesów w 2013: osiągnięcia wymarzonego celu, miłości i wsparcia ze strony najbliższych. nie poddawajcie się i walczcie o swoje! :)
  • 88sweet88

    88sweet88

    3 stycznia 2013, 06:18

    Trzymam za ciebie kciuki kochana!!!do dziela!!

  • jeszczeimpokaze

    jeszczeimpokaze

    1 stycznia 2013, 13:43

    no to od dzisiaj walczymy żeby w roku 2013 wyglądać tak jak tego pragniemy :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.