Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Witajcie po mega kosmicznej przerwie..:))


       Od ostatniego wpisu bardzo dużo się u mnie zmieniło.Dzisiaj mija równo dwa lata, jak mój świat stanął na głowie. Był to piątek 30 stycznia o godzinie 14.56. Zaszło coś czego się nie spodziewałam i właśnie wtedy myślałam, że świat mi się na głowę zawalił.

    Ale gdy teraz patrzę wstecz, to dochodzę do wniosku, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Długo użalałam się nad sobą, nawet obawiałam się, że popadnę w depresje... ale nie dałam się.

     Zaczęłam powoli zmieniać swoje życie, stopniowo dojrzałam do tego aby pozbyć się żalu. W tym trudnym okresie przekonałam się, która z osób otaczających mnie jest prawdziwym przyjacielem. Tych ludzi została garstka, lecz lepiej mieć przy sobie kilkoro, a nie cała masę obłudników, którzy przez lata za plecami źle Ci życzą, a gdy są twarzą w twarz, udają najlepszych kumpli.

    Jak się trochę otrząsnęłam i ogarnęłam, to postawiłam na kolejne studia podyplomowe. Teraz jestem na końcówce, zostało mi jeszcze napisanie pracy podyplomowej oraz jej obrona.

    Efektem moich studiów była chęć założenia własnego bloga.Przymierzałam się do niego  kilka miesięcy, aż w połowie lipca 2016 wreszcie go założyłam..:))

     Co ciekawe dopiero dziś zauważyłam, iż nazwa mojego bloga jest identyczna jak mój nick na Vitalii..:)) Nie planowałam tego, jakoś tak wyszło..:))

   W trakcie prac przy zakładaniu bloga, przewinęło mi się przez głowę wiele pomysłów na nazwę, ale ostatecznie pozostałam przy nazwie Viollet.

    Ciągle się uczę jego prowadzenia. Eksperymentuję z szatą graficzną i tematyką. Poruszam w nim wszystko, co się wokoło mnie dzieje. Moje wpisy przypominają bardziej pamiętnik niż bloga. Dodatkowo eksperymentuje ze stylizacjami, dzielę się swoimi przepisami kulinarnymi, batalią o powrót do szczupłej sylwetki czy też książkami, które przeczytałam i chciałabym polecić.

    Właśnie tam, w jednym z pierwszych wpisów, opisuję co sprawiło, że mój świat się zawalił, przynajmniej wtedy, tak mi się wydawało. Opisuję różne sytuacje, które bezpośrednio mnie dotyczą, a do których raczej by nie doszło, gdyby nie diametralna zmiana, jaka zaszła u mnie równe dwa lata temu. 

   Dlatego też, jak ktoś z mojego nielicznego grona  "Vitaliowych" znajomych, chciałby wiedzieć, co u mnie się działo od czasu mojego przedostatniego wpisu, to bardzo serdecznie zapraszam do mojego bloga Pozdrawiam Wszystkich bardzo cieplutko i jeszcze raz zapraszam na bloga..:))

Ps.

Przez święta trochę, a raczej więcej niż trochę, mi się przyparło, dlatego też z ciężkim sercem muszę zmienić wyniki na pasku wagi... a było już tak blisko celu..

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.