Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
A teraz coś dla uzupełmnienia tej dużej luki mojej
nieobecności...


....ostatnio mam sobie w miarę fajnie, bo nie jestem weekendową żonką...:) W październiku małżonek miał mały wypadek w pracy, efektem było zerwanie Achillesa, tak że do dziś jest na chorobowym. Na początku było ciężko ale im bardziej wraca sprawność nogi tym jesteśmy spokojniejsi. Niestety powoli będzie musiał wracać do pracy a, że pracuje w Austrii to znowu będziemy się widzieć tylko w weekendy, ale dużo lepiej niż jak pracował w Niemczech. Wtedy widywaliśmy się co 5-6 tygodni..:(.

Dzieci z domu na całego wyfrunęły....syn od już prawie 9 lat mieszka w Niemczech i jest zawodowym żołnierzem, a córka od prawie roku przebywa w Belgii, pojechała tam za swoim chłopakiem, rodowitym Belgiem. Kraj jej się podoba ale ma problem z pracą bo mimo że jest to część Belgii anglojęzyczna przy zatrudnieniu wymagają niderlandzkiego, a w tym języku nie mówi jeszcze zbyt biegle. 

Od pewnego czasu myśli o wyjeździe do Kanady, gdyż ma tam możliwość podjęcia pracy w firmie naszego znajomego ale musi starać się o wizę pozwalająca jej podjąć pracę w Kanadzie. Natomiast o wizę może się starać przez specjalny program...  International Experience Canada na Polskę jest ponoć tylko 800 miejsc. Zresztą dowiemy się jak otworzą inicjatywę a termin otwarcia przypada na jutro. 

Z jednej strony kibicuję jej aby jej się udało, z drugiej trochę mnie przeraża ta odległość.  Europa to Europa..:)) no zobaczymy co z tego będzie.

Podsumowując zostaliśmy sami z kotem i psem..:)) W kwietniu zeszłego roku za namową córki, kupiliśmy owczarka niemieckiego długowłosego, takiego samego jak nasz kochany Porto i na jego cześć nowy psiak dostał jego drugie imię rodowodowe -Advil.

Głupie to się wydaje ale Advil ma wiele cech Porta, najdziwniejsze było to, że jak przywieźliśmy go, to zachowywał się jakby wrócił do domu, nic nie skomlał za matką i wybierał wszystkie te miejsca które lubił Porto i do dziś tak mu zostało...:))

Ale się rozpisałam...ale przynajmniej w pigułce napisałam co się u mnie działo..:))

Buźka i miłego wieczorka...:))

ps.

cały dzień trzymałam się dietkowo..:))

  • bilmece

    bilmece

    7 kwietnia 2014, 19:41

    Po pierwsze gratulacje za dietkowy dzien i za aktywnosc- 25min wystarczy na poczatek, ale rob to codziennie- ja tak poworcilam do aktywnosci. Ciesze sie, ze meza bedziesz miala po jego powrocie do pracy na weekendy. Zawsze to lepiej niz co kilka tygodnni. Dla corki zycze powodzenia, cokolwiek zdecyduje :) Psiaka zazdroszcze :) Buziaki

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.