trochę przymusowo bo nie mam siły pichcić o 23 na kolejny dzień trochę bieganiny
tak więc pozwalam sobie odrobinę albo i nie na niedozwolone produkty nie ważę jedzonka i tak do niedzieli
później pomyślę
na razie zjedzone: 2 kawałki sernika, jeden szarlotki, jeden batonik i jedno ciastko francuskie z jabłkiem oraz 1 paczka chipsów- od soboty do wczoraj.....
reszta bez zmian
no może picie- coś mi się odechciało pić
rano zmuszam się do jedzenia poza białkiem z torby skubię orzechy laskowe i migdały
później zjem tosta z serem żółtym
a na obiad mam dziś makaron pełnoziarnisty z tuńczykiem i serem żółtym i kukurydzą z puchy
coś chyba nadal problem z tłuszczami u mnie
ale zauważyłam zmianę- nie rzucam się jak byk na mały kartofel na kukurydzę- kiedyś chcąc dodać do sałatki kuku potrafiłam spróbować całą puszkę i nic nie wrzucić do miski - teraz mnie nie kręci tak...
artosis
11 grudnia 2013, 18:13to taki cheat meal mialas :) ja tam twardo sie trzymam do wigilii odpukac hahha :D taki mam plan przynajmniej :P