Kontynuuję dietę i ćwiczenia. Ważę się tylko u dietetyka. Swoją motywację oceniłabym na mocne 9/10. Nie podjadam ani nic takiego. Nawet jak podsuwali mi czekoladki pod nos. Serio. A rzadko odmawiam czekolady.
Wczoraj spotkałam się z dziewczyną poznaną w internecie. Było całkiem miło, aczkolwiek byłam dość zdenerwowana- to chyba pierwsza osoba, z którą otwarcie rozmawiałam o mojej orientacji. I ogólnie o wszystkim. W sumie miłe. Nie wiem czemu tu to piszę. Nieważne.
No cóż, dalej walczę o upragnioną wagę i staram się nie ulegać pokusom. Niedługo zaczynam odliczać do kolejnego ważenia.
Ave niepodjadanie!