Już 4 kg za mną.. Jejku co za ulga, że tak właściwie bez większego wysiłku połowa mojego nadbagażu ulotniła się. Czuję się znacznie lepiej - widzę na buzi - mordka już nie jest aż tak pyzowata, oponka jest, ale bardziej przyjazna, cycki jakie były takie są nadal (tutaj chyba nigdy się nie zmieni są i były zawsze duże), boczki jakby nieco mniejsze. Jednak najlepsze jest to, że wciskam moje cztery litery we wszystkie stare moje ciuchy - jestem mega mega szczęśliwa. :-) ahhh brakuje jeszcze tylko komplementu od mojego męża... hmm.. nic mi jeszcze nie powiedział, w ogóle to nikt nie zwrócił na to uwagi... Podobno zmiana wagi jest widoczna od 5 kg... Aaaa w dupie mam to czy ktoś to zauważy!! czułam się klockiem i a jestem już w połowie drogi do mojego celu. I jestem szczerze dumna z siebie, że tak wytrwale walczę. A co!! :-) Jestem zajebista! ;-)
PS wkurza mnie czekolada...