Chyba pożegnam Vitalię na razie.
Czuję się silna.
Schudłam po ciąży szybko.
Do 55 kg już dużo mi nie zostało (chyba 2-3 kilo) ale nie jest to jakiś obowiązkowy plan. Planem było wrócić do figury sprzed ciąży, a to udało się nadspodziewanie szybko :)
Czuję się dobrze ze sobą, nie będę się martwić tym, że mogłoby być o te 2 kilo lepiej, bo i po co?
Teraz mam 2 dzieci, które mnie kochają bez względu na to jak wyglądam.
A reszta zejdzie, bo już wiem jak to zrobić.
TO PROSTE.
Tak więc nie będę już pamiętnika prowadzić, ale czytać Was i komentować sobie pozwolę :)
No dobra, robota skończona :)))
Nie jedzcie za dużo, bo nie warto. Warto żyć smakowicie, a nie objadać się. I, broń Boże, nie głodzić :)))) Wszystko jest dla ludzi.
Przesyłam na koniec piękny obrazek:)
NovemberRain
2 grudnia 2013, 15:45Dzięki za dobre słowo, Kochana! :) u mnie największy problem polega na tym, że jem na wieczór, bo w dzień nie mam czasu...a jedzenie przy mojej córci...no cóż. Czasem wolę poczekać aż zaśnie :)
dariak1987
25 listopada 2013, 10:03w tym domu jestem jak treser w cyrku, ale najlepsze ze wszystkiego jest to, że TEN facet nie widzi niczego złego, zdrożnego itd itp w tym co jego mama mówi - tak został wychowany i w większości przypadków czuję się jednak jak małpa a nie treser... mówię mu wczoraj: jak Ci się nie podoba to trzeba było sobie kucharkę wziąć za żonę, a on szczerze zaskoczony : ale o co mi chodzi? co jest nie tak? przecież on bardzo lubi gdy gotuję. No nie wiem odpowiadam, bo twojej mamie się wydaje, że z głodu umrzemy. A on zupełnie tych jej hasel tak nie odbiera, nie zauważa -nie wiem jak to określić, czy to tylko różnica w wychowaniu, czy różnica w funkcjonowaniu mózgu, nie wiem, ale czuję się jak w ukrytej kamerze :D Nie wiem, jeszcze nie rozgryzłam o co w tym domu chodzi, bo Tomek jest naprawdę fajnym facetem, z masą zalet, ale są sprawy na które choćby mu mózg wyprano i nie slyszał, nie widział albo nie chciał słyszeć i widzieć, nie wiem o co z tym chodzi, bo to nie tak że on jest całkowicie pod pantoflem mamusi -w końcu wziął sobie kobietę, która w ogóle nie pasuje do jego rodziny, ale może nie chce zaostrzać konfliktów, woli przemilczec i udać że mama niczego nie sugeruje-no nie wiem, ale dziecko i własna kuchnia wiele zmieni, bo co do żywienia dziecka to się zgadzamy, więc mamusia nam karmić dziecka nie będzie no i przy oddzielnym pomieszczeniu będzie też inaczej...
dariak1987
14 listopada 2013, 07:35Wiesz, ona czuje pismo nosem o co tak naprawdę chodzi - jasne, że nie wyobrażam sobie biegania wte i wewte z dzieckiem na rękach, albo zbiegiwania co rusz na dół, żeby sprawdzać czy śpi itd. ale ona bardzo dobrze zdaje sobie sprawe ze jak bede miała własną kuchnie to skończy sie zaglądanie mi w gary i ciągłe : a zrobiłaś Tomkowi śniadanie? tak jakby on jakiś niepełnosprawny byl. no i jest przerażona, bo ja miesa przecież nie jem a przy własnej kuchni to dziecko nie bedzie jej obiadów a juz tylko moje jadło, no i jej biedny syn tez bedzie w wiekszosci roslinożerny (nie zmuszam go do tego, T.je mieso, ale smakują mu tez moje warzywne gulasze itd.ale dopóki jest wspólna kuchnia to rzadko gotuje, no bo po co , skoro on i tak musi zjesc obiad zrobiony przez mame, bo nie wypada...) no i te jej wpychanie we mnie ciastek - Daria ciastka. Dziękuję, ale zjadłam już rano 3 (kłamstwo-zjadlam jedno,ale mówię tak żeby mi dala spokój). Na co w odpowiedzi z wyrzutem słyszę : To co czwartego juz zjeść nie można? coś ci sie stanie? Nie nie można, bo nie jestem tucznikiem. No i foch. I tak w kółko, a przy własnej kuchni ta wieczna kontrola tego co mam w lodówce itd sie skonczy :)
dariak1987
7 listopada 2013, 10:57i mam nadzieję, że ja też niebawem powiem, że nie wyobrażam sobie nie mieć syna za pierworodnego! :) 3maj się i udanego dnia!
dariak1987
7 listopada 2013, 09:08Ależ mnie to w ogóle nie rusza więc czemu mialabym Ci nawtykać ? :) Gdybyś znala mnie od podszewki i wydawała takie dalekosięzne opinie to mogłyby mnie ruszyć, ale ze znasz mnie po kilku wpisach, to o co tu sie oburzac ? Dywagować i oceniać każdy sobie może jak mu się podoba.Odejść z domu moge i nie jest to zadna odwaga, ale sama - Tomek ma caly dół dla siebie gdzie jest kuchnia tylko ze trzeba ją doremontować, w czym wlasnie tkwi problem ze nikt nie widzi powodu : po co? Chlopak sam ten dom remontował, włozyl kupe pracy i wysilku, więc nie moge od niego oczekiwac zeby sie z niego wyprowadził na rzecz jakiejs klitki skoro tutaj mamy 3 pokoje z łazienką i tą kuchnią do odnowy i garażem. Rozchodzi się o kuchnie o której już zresztą teściowej wczoraj wieczorem powiedziałam i nie było tematu, ale wkurza mnie, że T. zupełnie nie widzi powodów dla ktorych ją chce. A co do tych tekstów jaką to matką nie będę i czego ty byś nie chciała - cóż, uważam to za stek bzdur - moja mama ani mnie ani mojej siostry nie chciala - z dwoch różnych powodów o ktorych nie będe tu pisac, ale na moje życie nie mialo to żadnego wpływu.Przynajmniej byla szczera i ja ją rozumiem bo w ich sytuacji to i tak podziw że nas a przede wszystkim mnie urodzila i wychowala i potem zdecydowała sie urodzic moją siostrę a mam z mamą taki kontakt, że nie ma bliższej osoby mi na świecie niż ona i siostra, także te wrózby jaką to będę złą matką sa dla mnie jak wróżenie z fusów i mnie to lotto :) milego!
dariak1987
6 listopada 2013, 19:59Zupełnie nie wierzę w żadne bluźnierstwa i inne kuszenia a już w temacie ciąży to najmniej :) Przy pierwszej ciąży tez był chłopak. Bardzo chciałam tego dziecka, chociaż nie miałam ani stałej pracy, ani mieszkania, ani pieniedzy, wykształcenia, ani partnera, którego akceptowała moje rodzina, ale chciałam i co się należałam, najeździłam po szpitalach itd to moje ale żeby przeżyć musialam urodzić na początku 6ego mca i wiadomo, że dziecko tego nie przeżyło. Swoje w życiu przeszłam - jak większość i zapewne nie zaliczam się do tego 'roszczeniowego' pokolenia, które rząda i ma o którym piszesz. Od 18ego roku życia sama się utrzymywałam, mieszkałam, zdałam maturę, potem wyjechałam itd. Wychowywano mnie w idei : co ludzie powiedzą, trzeba siedzieć cicho, nie podpadać, nie robić sobie wrogów itd. itp. co nigdy do mnie nie przemawiało dlatego też dzisiaj będąc już starszą, mówię to co w danym momencie czuję bez względu na to co się komu podoba, bo nie żyję po to by spełniać oczekiwania innych, także rozumiem, że mogłaś się zbulwersować, ale zupełnie odmienne mamy do tego podejście :)
savelianka
4 listopada 2013, 18:34Ja już od dawna na Vitalii jestem nie po to,by się odchudzać:)) co u ciebie,nadal trzymasz wage??
dariak1987
25 października 2013, 15:53jak ja Ci zazdroszcze i chciałabym być na tym samym już etapie... :) / a książkę chcę od lat napisac - mam swoje zapiski z podrózy kilkumiesięcznej do Afryki a konkretnie do Sierra Leone :) może kiedyś się w końcu za to wezmę :)
piekna.i.mloda
10 października 2013, 15:21Ja tez kiedys odeszlam z waga 64 ..... a teraz szkoda gadac. Lepiej bylo zostac i sie pilnowac :)
ZizuZuuuax3
10 października 2013, 14:58Nie musisz odchudzać. Możesz zostać i wspierać innych. A w trudnych chwilach pisać :) pozdrawiam