Zazieleniło się i jest cudnie. Maj to oczywiście najpiękniejszy miesiąc - tym bardziej że tak naprawdę pierwszy raz po zimie można spokojnie korzystać z ciepłego czasu na powietrzu.
Ale mój nastrój, mimo wypoczynku na świeżym powietrzu, jakoś nie jest superowy. Zaczynam świrować na temat porodu. W pierwszej ciąży, będąc w błogiej nieświadomości, cieszyłam się każdym dniem ciąży. Teraz raczej się stresuję, bo wiem co mnie czeka. I choć każdy poród jest inny, to nieśpieszno mi oj nie. Czarne myśli potęguje fakt, że mały układa się pośladkowo i zapewne będę go musiała tak wypchnąć (jeśli nie zmieni zdania). Czarnowidztwo to moje hobby :)
Ja chcę już być "po"!
Cailina
5 maja 2012, 21:06Moze to i lepiej, ze ja nie wiem co mnie czeka. U mnie oba posladkowo, ale jak tak zostanie to na bank cesarka. Staram sie o tym nie myslec, bo i tak nie mam na to wplywu.
asia0525
5 maja 2012, 16:24Też tak miałam, przed pierwszym się człowiek tak nie stresuje, bo nie wie co go czeka, a przy drugim już pojawia się stres. Choć dla mnie drugi poród, to był pikuś w porównaniu do pierwszego!!!
PriVatiV
5 maja 2012, 14:56poka swoją :D:D jestem ciekaa brzusia:)