Stopa wyleczona! Dosłownie - ledwo pojechałam, dzień czy dwa i już mogłam normalnie chodzić ;) No ale oczywiście butów do biegania nie wzięłam bo nie sądziłam, że się przydadzą. Za to chodziłam na spacery z psami (codziennie 6-10km), przerzucałam przywiezione drewno opałowe i ćwiczyłam siłowo.
Sprzęty bardzo stare, jeszcze z młodości mojego taty w większości, ale dawały radę ;)
Spadek na wadze genialny! Ważę 60,9kg! Nie spodziewałam się bo w końcu w domu zawsze trochę więcej się zje, zawsze trochę mniej dietetycznie ;)
Przywiozłam swoje hantle, które dostałam na święta i taki najprostszy trening siłowy włączam do tygodniowego rozkładu ;) A co! :)
A jutro już powrót na uczelnię, koniec słodkiego lenistwa, z którym bardzo ale to bardzo nie chcę się rozstawać! :)
majeczka08
3 marca 2014, 13:19Oj podziel się tym Twoim zapałem :) gratuluję spadku i cieszę się że w końcu noga ok :)