Obejrzałam się dziś krytycznie nago w lustrze i się popłakałam.. Co ja ze sobą zrobiłam przez ostatnie 6 lat? Wyjeżdżając za granicę byłam młodziutką szczupłą osóbka... nosiłam rozmiar 38. Nosiłam wszystkie ciuchy na jakie miałam ochotę. Nawet nie zauważyłam kiedy to zaczęło sie zmieniać... Aż dotarłam do rozmiaru 48. Zauważyłam problem. Ale deczko za późno. Wiele diet wypróbowanych. Każda zakończona fiaskiem. Ćwiczenia zbyt narzucane od początku szybko zniechęcają. Teraz dobiłam do rozmiaru 54. Otyłość kliniczna. BMI 44... Czuję się z tym fatalnie. Chcę podjąć te walkę teraz. Wiem, że do lata nie schudnę ale to dziś jest ten dzień kiedy chcę się zmienić. Nie chcę słów pocieszenia czy dobrej rady. Nawaliłam na całej linii i chcę to naprawić. Teraz albo nigdy...
Moja aktualna waga 125.75kg. Okropieństwo. Docelowo marzy mi się 65? Przy wzroście 170cm powinno być w miare ok. Chciałabym mieć wymarzoną wagę na kolejne lato. 2019. Zaciskam zęby i działam. Muszę poprosić o wsparcie partnera. I o zrozumienie. Bedę robić wszystko żeby mi się udało
NoWorries
22 kwietnia 2018, 11:19Dobrze, że zdajesz sobie sprawe z konsekwencji :) kazda motywacja jest dobra. Zdrowie jest najwazniejsze ! Życze Ci wytrwałosci :) bardzo duzo wytrwalosci :) wiem, ba ! jestem pewna, ze dasz rade :) !!!!!!!
Upasiona2018
22 kwietnia 2018, 15:58Wiem, że sama nawaliłam. Strasznie żałuję ale czasu nie cofnę... muszę wziąć się w garść i z głową się odchudzać. Dziękuje za słowa wsparcia :* teraz biorę się do roboty!
NoWorries
22 kwietnia 2018, 22:00Kazdej sie zdarza :) zdarza sie najlepszym :) tym sie nie przejmuj. Wazne, ze podejmujesz kolejna probe :) Uda sie !!!! :)