Witajcie, już tu kiedyś byłam, ale znowu powracam trochę zmieniona. "Zmieniona" pod względem psychicznym. Chodzi o to, że zrozumiałam, że nie jest mi potrzebna dieta ma której się męczę i nie sprawia mi żadnej satysfakcji. Jakieś 4 tyg temu zadecydowałam, że zmienię swój sposób żywienia, przez pierwsze 2 tyg wprowadziłam śniadania o stałej porze oraz nauczyłam się pić 1,5 l wody dziennie (czego wcześniej nie potrafiłam) przez kolejne dwa tygodnie ustaliłam sobie stałe pory pozostałych posiłków, tak więc śniadanie 7:30, II śniadanie 10.30, obiad 13.30, podwieczorek 16.30, kolacja 19.30 i piję około 2 l wody dziennie. Jeśli chodzi o posiłki to jem wszystko na co mam ochotę tylko mniejsze porcje i częściej. Nie czuję głodu, nie mam żadnych napadów ani chęci na słodycze. Jeszcze 3 tyg temu moja waga pokazywała prawie 68 kg, dziś pokazała 65,7 (głównie woda zeszła, ale tłuszczu trochę też) Dzięki temu wiem, że nie potrzebne mi są jakieś głodówki, diety cud czy codzienne liczenie kalorii i martwienie się, ze przekroczyłam dozwoloną ilość. Aktywności fizycznej w ciągu tych 4 tyg nie było, chciałam pierwsze zobaczyć czy faktycznie regularne jedzenie przyniesie efekty - i jak widać przynosi :) Aktywność wprowadzam od jutra, ale to też nie będzie jakieś katowanie się na siłowni czy godzinne treningi, na początek sama mel b na pośladki i na brzuch 10 min, więcej mój organizm nie wytrzyma. Z upływem czasu zwiększę ilość ćwiczeń, ale max do 40 min, 3 lub 4 razy na tydzień.
Jeśli ktoś się tłumaczy, że nie może jeść regularnie bo by Quiknowledge"> pracuje to jest to głupie wytłumaczenie. Sama pracuje, mam różne zmiany, raz od 8-16, raz od 14-22 i potrafię sobie przygotować posiłki do pracy i zjeść o danej porze. JAK SIĘ CHCE TO WSZYSTKO JEST MOŻLIWE!
Cieszę się, że udało mi się zmobilizować i krok po kroku zmieniać swoje życie, kolejne pomiary będą za tydzień w piątek :)
Miłego dnia :)
P.S. Jutro podam swój jadłospis i ćwiczenia :)