Dobry wieczór!
Dzisiejszy dzień był... dzwiny. Wstałam o 08:00 (ledwo bo ledwo, ale wstałam), poszłam do E, bo właśnie wrócił z pracy, zrobiłam sobie śniadanie, zjadłam i właściwie byłam już rozbudzona. Odprowadziłam E do łóżka i właściwie chciałam poczekać, aż zaśnie i się zmyć, ale było mi tak przytulnie i cieplutko, że zasnęłam. O 10:00 rano. Spałam jak zabita do 14:00. 4 bite godziny. A kimałam całą noc jak kamień. Nie wiem, co mi się stało. Teraz się tylko boję, że będę miała problemy z zaśnięciem dziś wieczorem, więc na wszelki wypadek wzięłam już tabletkę nasenną, co zresztą robię niezmiernie rzadko :)
Potem zaczęłam kombinowac, co zrobić na obiad. Ryby mi się nie chciało (teraz mi się chce :P), więc poszperałam trochę w necie i znalazłam przepis na kotleciki jaglano-jajeczne. Stwierdziłam, że może i niezdrowe, ale bez przesady, ile ja tych kotlecików zjem. I zrobiłam. Dupy mi nie urwały, były bardzo przeciętne, poza tym się rozdupcały się. Chciałam dodać przepis na bloga, ale że naprawdę mnie nie porwały, to przepisu nie będzie :P
Oczywiście nie obyło się bez sensacyjnych przygód podczas gotowania. Poza tym, że zapryskało mi całą kuchnię podczas smażenia, głupia cipa postawiłam butelkę z olejem na krawędzi szafki nad zlewem. I jak chciałam opłukać ręce po panierowaniu - jebuuut! i całą tę butelkę strąciłam do zlewu. Otwartą. na stojące tam naczynia (jakby były mało upier...lone). Cud, że mi na podłogę nie spadła. Nie przytoczę, jak zareagowałam...
Lecimy z fotomenu. Dziś wyszło bardzo jajecznie, zresztą zupełnie przypadkiem.
Śniadanie: jajecznica z dwóch jaj z wędliną z kurczaka i sałatka ziemniaczana z cebulą autorstwa mojego E :)
Obiad (późno, bo śniadanie było o 09:00, a obiad dopiero o 16:00) to ww kotlety jaglano-jajeczne, trochę sałaty z pomidorkiem i cholernie czosnkowy sos pomidorowy :)
Kolacja za to była bardzo zdrowa ^^ Warzywny talerzyk i kiwi (pierwszy raz próbowałam ze skórką, ale jednak wolę bez) z małym jogurtem truskawkowym:
Ciągle jeszcze nie mam weny, żeby robić ładne zdjęcia, ale może to kwestia obrusu. Wczoraj kupiłam taką śmieszną ceratkę i jutro położę, może to coś zmieni ;)
Poza tym nic nie wyszło z mojego wczorajszego postanowienia pogrania na Wii. Akumulatorki mi padły w pilocie (czy jak to się tam nazywa) i zonk. Dopiero dzisiaj pograłam jakieś 45 minut - tenis ziemny, kręgle, baseball i boks :) Potem jeszcze próbowałam, ot tak dla siebie, zrobić brzuszki z Mel B, ale nie miałam ani ochoty ani energii. Na razie nie zamierzam się zmuszać do ćwiczeń. Dopóki nie sprawia mi to przyjemności, nie widzę większego sensu się męczyć :)
Zaraz lecę jeszcze odkurzyć dywan w korytarzu, bo króliki ciągle tam jeszcze urzędują i jest syf. Pewnie znowu wciągne z kilogram sierści...
I to chyba wszystko na dziś :) Jutro też chciałabym wstać wcześniej i trochę coś porobić w domku. Może nareszcie umyję podłogę w kuchni..? Mam już zaplanowany jakiś fajny obiad (chyba curry, ale nie jestem pewna), a z resztą będę improwizować :)
Trzymajcie się Dziewczątka, miłego tygodnia!
Buziaki
ula
Anpio7
5 stycznia 2015, 12:04Witam :) Masz piękne wpisy, fotki smakowite i inspirujące, a zwierzaczki fajniutkie. Szukam vege inspiracji, bo zaćmienia dostałam i potrzebuje wsparcia w niniejszym temacie, więc pozwolisz, że będę zaglądać i kibicować, bo do lata tuż tuż a wyglądać trzeba zacząć jakoś :) Pozdrawiam słonecznie z pomorza Ania
UlaSB
5 stycznia 2015, 17:55Dziękuje bardzo Aniu :) I oczywiście zapraszam po inspiracje! Pozdrawiam serdecznie, ula
cynamonowy44
4 stycznia 2015, 22:11Wii fajna sprawa. Te kotlety fajnie wyglądają ;) mi tez zwykle cos się wylewa- szczegolnie plyn do plukania tkanin w rozne ciezko dostepne miejsca w lazience.
UlaSB
5 stycznia 2015, 17:55No, Wii jest super :) Muszę chyba zainwestować w nowe gry, bo te, które mam, trochę mi się już znudziły :) A z tym wylewaniem... Zrozumiałabym, gdyby to się stało w poniedziałek, bo to właśnie początki tygodnia przeważnie tak u mnie wyglądają ;)
be.fit.2015
4 stycznia 2015, 22:07kotleciki wyglądają smakowicie :))
UlaSB
5 stycznia 2015, 17:53Nie były specjalnie smaczne :) Jakieś takie... bez wyrazu :)
Grubaska.Aneta
4 stycznia 2015, 21:14Masz tak samo widzę sprzątania po królika jak ja po swoim psie. Co drugi dzień jeżdżę na odkurzaczu. Oj gdybym sobie taką drzemkę zaserwowala w południe to bym miała noc nie przespana na bank.
UlaSB
5 stycznia 2015, 17:52Ja u siebie niestety muszę sprzątać codziennie, nie idzie inaczej :) A noc o dziwo minęła bez niespodzianek :)