Teraz od miesiaca jestem we Francji. Rozpoczelam studia na wydziale jezykow obcych w kombinacji polski-angielski-francuski z dodatkowym rosyjskim. Przez chwile bylam na dwoch kierunkach - ekonomia z zarzadzaniem, ale zajecia z matematyki mnie przerosly i postanowilam nie zawracac sobie glowy.
Poznalam fantastycznych ludzi. Nasza grupa sa ta w wiekszasci polacy urodzeni we Francji mowiacy z fajnym smiesznym francuskim akcentem, nie umieniajacy odmieniac rzeczownikow przez przypadki za to posiadajacy wielka chcec nauki j.polskiego. Takim oto sposobem pomagamy sobie nawzajem - Oni ucza mnie francuskiego slangu a ja poprawiam ich od strony gramatycznej. Udalo nam sie zrobic juz jedna wspolna doomowke-popijawke a w planie jest jeszcze kilka.
Jestem szczesliwa, w moim zyciu zaczal sie nowy rozdzial, nowe znajomosci, zycie za ktorym tesknilam i mimo, iz gdzies w glebi brakuje mi drugiej polowki to jest fajnie.
Otaczaja mnie ludzie, ktorym moge sie zwierzyc, przyjaciele do ktorych przytulam sie " bez podtekstow" kiedy mam taka potrzebe. W pracy mam fantastyczny kontakt z dyrektorka i szfostwem. Nawet ostatnio dyrektorka podarowa mi prawdziwe ciastka z Belgi, popularne we Francji i znane jako "speculoose" do tego dala mi jeszcze sloik kremu na kanapki zrobiony z tych wlasnie ciastek. W ramach rewanzu dalam jej sloik konfitury, ktory sama przygotowalam tzw " czoko-dzem" czyli dzem zrobiony ze sliwek wegierek z dodatkiem kako w proszku.
Nie mowilam, bo nie bylo okazji, ale ostatnio wzielam sie za pitraszenie. Porobilam zapasy konfitur na zime, min. konfitura z fig, z moreli, i czoko-dzem. Dzisiaj kupilam dynie i bede robic dzem z dyni
Za chwile ide do pracy. Chcialam napisac, dac jakis znak zycia, bo wiem, ze sa tutaj osoby, ktore chca wiedziec co sie u mnie dzieje.
Nie bede pisala czesto bo musze pogodzic studia z praca, sportem i nauka. Nauki mam sporo - glownie pelno tlumaczen, ktore bardzo mnie interesuja zwlaszcza w kombinacji polski-francuski, francuski-polski.
Na koniec mala pamiatka z Krety
anpani
18 października 2012, 10:15Podziwiam, tyle kilometrów na rowerze w wakacje - marzy mi się taka podróż :)))
zgrzeszylam
7 października 2012, 20:35kurcze, ale sie ciesze, ze dajesz rade w tej Francji ;) najwazniejsze, ze odnalazlas sie tam posrod ludzi! bon courage!
Miklara
7 października 2012, 17:56Ostatnio myślałam co tam u Ciebie, zastanawiałam się czy zniknęłaś z Vitalii czy to tylko chwilowa przerwa. Cieszę się, że jednak jesteś. Fajne miałaś wakację, zazdroszczę Ci takiej wspaniałej przygody! Bądź szczęśliwa, żyj tak jak chcesz i odezwij się czasami!
julka945
7 października 2012, 15:53ajj zazdroszcze :)) a druga polowka sie znajdzie niebawem na pewno! :))
kula.anula
7 października 2012, 15:22Super Tyniusia, żyj pełnią życia, cieszę się, że wszystko ok u Ciebie, połóweczkę znajdziesz, wierzę w to, ściskam Cię serdecznie :)))
luckaaa
7 października 2012, 14:25fajnie , ze dajesz znak :) a jeszcze fajniej uslyszec , ze twoje zycie pieknie sie toczy . Druga polowka jablka sie znajdzie ! Sama padnie do twych stop :)