No bo po co mi szybko..? Następne wakacje za rok, głodzić mi się nie opłaca (przerabiałam, a potem żrę 2 x tyle). Nawet jeśli z jakiegoś dnia nie jestem dumna, to pierwszy raz nie zaczynam "od nowa" tylko lecę dalej.
Tak więc podsumowanie tygodnia:
14.09 sb
Ilość kalorii: nie wiem, ale to był taki spokojny dzień z chipsami i pierogami. Wysiłek: odpoczynek
15.09 nd
Zważałam na to co jadłam. Po 18.00 już nic, ale kalorii nie liczyłam w tym dniu. Wysiłek: mój ulubiony HIIT - spalanie utrzymuje mi się aż do godziny, wypacam z siebie całe moje starania :)
16.09 pnd
Kalorie: 1976, Wysiłek: Trening 35 min. z Fitappy - Body - kardio. Fajne.
17.09 wt
Kalorie: 1458 , Wysiłek: rewelacyjny zestaw Fitappy na nogi i pośladki z taśmą i hantelkami. Oj będą zakwasy.
18.09 śr
Kalorie: 1509 ale + góralek mleczny (nie sprawdziłam ile "toto" ma kalorii) Wysiłek: dzień odpoczynku, choć w pracy biegałam jak w ukropie, bo dużo się działo więc w sumie nieplanowane kardio było :)
19.09 czw
Odpoczynek w domu
20.09 pt
Kalorie: 1840 Wysiłek: kardio ze skakanką i trening na ramiona i plecy z ciężarkami.
No i najważniejsze bo delikatnie i nieśmiało ale "8" z przodu się pojawiła, co bardzo bardzo mnie uradowało. Niby tylko 200 g w stosunku do kilku dni, ale szufladka się zmienia, a to sukces dla mnie:)