Postanowiłam sobie, że ważyć się będę raz w miesiącu. Nawet mnie nie korci, żeby na nią wskoczyć, za bardzo obawiam się, że tam nic się nie zmieniło. Wiem, że nie waga jest wyznacznikiem chudnięcia, a centymetry, ale miło by było kiedyś zobaczyć 55 na wadze.
Jak dotąd zauważyłam, że brzuch wygląda trochę lepiej ale bez, żadnych rewelacji:P
Niedawno zabrałam się, za książkę o której ostatnio pisałam, jest w niej wiele przydatnych rad. Ostatnio w biedronce była za 30zł więc bardzo się opłacało. Ale nie ma to jak dostać za darmo i to z oryginalnym autografem :D strasznie z niej się cieszę.
Waga: dodam na początku lutego
15 dni bez słodyczy i mam zamiar to ciągnąć do końca miesiąca. W lutym w nagrodę zrobię sobie jeden dzień w tygodniu na coś słodkiego, ale na razie nie ma zmiłuj.
Dieta: 7/7 z 2 małymi grzeszkami, krem brokułowy o 23 jak byłam w pracy do 24 (impreza) i 2 tosty pszenne na kolacje.
Ruch:
hula-hop : codziennie bez weekendu bo miałam bardzo dużo pracy i późno byłam w domu
120min
skalpel: 3x
łyżwy: 30min (musiałam na jakiś czas odpuścić po stłuczeniu kolan)
skakanka: 1000
przysiady: 300
roogirl
18 stycznia 2013, 02:28Bardzo fajnie wszystko i popieram to rzadkie ważenie się :) Dzięki!
RozstrzelaneMysli
16 stycznia 2013, 14:41Zazdroszczę tylu dni bez słodyczy :) Oby kolejne 2 tygodnie były jeszcze lepsze!