Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
zaliczony
27 stycznia 2011
rowerek oczywiście, tzn. nie było to takie oczywiste, ale po kolei, rowerek przywiozłam w niedzielę wieczorem, wiadomo późno to usprawiedliwienie było, żeby nie jeździć, w poniedziałek spojrzałam na niego no i mówię tak wiesz co mam @ to tak nie bardzo, żeby ćwiczyć, no ale spojrzał na mnie tak jakby z ironią to wsiadłam i pojechałam aż 15 minut, w wtorek już mnie ta jego ironia nie brała i tylko na niego zerkałam i nic. No a wczoraj patrzę i myślę tak, nie ma szans, wszyscy będą pytać czy jeżdżę, mąż się będzie śmiał, że następny grat do domu wziełam i stoi, no i wyskoczyłam z łóżka bo leżałam sobie koło śpiącego już synusia i pojechałam 65 min, tylko jest problem bo to wyszło tylko 20 km i powiem Wam szczerze nawet się nie spociłam więc pytam co robię nie tak, może tempo podkręcić (śr. to 20) czy zrobić na cięższą przerzutkę?? Nie wiem ale z drugiej strony tak mi odpowiadało, ale czy takie rekraacyjne jeżdżenie coś mi da?? Dziś na wadze spadek, może więc coś mi się uda do tych urodzin zrzucić. Pozdrawiam
Kenzo1976
27 stycznia 2011, 12:29Ja się nie pocę podczas ćwiczeń, a godzinka na rowerku to dużo, nie szukaj przyczyn, tylko ciesz się ,że się ruszasz :) P[ozdrawiam :)