Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nie wierzę... znowu tu jestem :)


Z jednej strony się cieszę, ale z drugiej ... oznacza to, że znów jest mnie sporo:( Właściwie bilans ostateczny jest taki sam dobrze ponad 60 kg!:( Dokładnie powiem jutro jak tylko się zważę rano - komisyjnie - szczerze się boję. No nic, po raz kolejny postanowiłam się poodchudzać - generalnie nic nowego. Wiem, że nie będzie lekko, więc postanowiłam znaleźć mój stary blog i proszę jeszcze go nie usunęli, czekał na mnie. Pomyślałam, że takie zapiski zmobilizują mnie do pracy, nie zjem czegoś bo będę musiała się do tego przyznać - to jest jakaś mobilizacja. Czy ktoś to przeczyta? - było by super mieć takiego anioła stróża nad sobą, który by mnie pilnował i codziennie pytał czy się nie złamałam. Może ktoś miał by ochotę zostać moim KATEM - przyjmuję zgłoszenia. Na Męża nie mam co liczyć bo On tylko śmieje się z tych moich coponiedziałkowych diet czy nie ukrywam mnie denerwuje, więc tym razem nic mu nie powiedziałam, a co tam, mam nadzieje, że będą efekty.
A oto co zauważyłam:
Jakieś 2 lata temu kiedy to byłam na naprawdę baaardzo fajnej diecie udało mi się osiągnąć wagę 59 kg i muszę powiedzieć, że byłam zadowolona. Kupiłam sobie wówczas spódniczkę w rozmiarze 36! W tej chwili tej spódniczki nie mogę nawet wciągnąć na moją szanowną... a o zapięciu nawet nie wspomnę. Już miałam ją wyrzucić, ale NIE - niech ona będzie moim wyznacznikiem, tzw. pierwszą bazą, a później się zobaczy:)
A teraz jaki mam plan, proszę bardzo, wydaje się prosty:
1. ZAKAZ SŁODYCZY (będę płakać bo autentycznie jestem uzależniona od czekolady i myślę, że mógł by to potwierdzić nawet lekarz (nie wiem tylko jaki)).
2. Na jakiś czas żegnam się z białym pieczywem, ziemniakami, moim najukochańszym makaronem (podobno bez tego wszystkiego da się żyć - sprawdzę to - jeśli przestanę pisać to będzie znaczyło, że jednak się nie da:)
3. Jeść więcej posiłków ale mniej kalorycznych i w mniejszych porcjach.
4. Najważniejsze produkty WODA WODA i jeszcze raz WODA, do tego warzywa (blee) i owoce.
5. Sport - i to już jutro umówiłam się z Siostrą na zumbę - narazie byłam raz i było nieźle.
Dobrze starczy bo nawet mi się nie chce tego czytać. Startuję za godziny, trzymajcie kciuki. I obiecuję sama sobie napisać jutro czy przeżyłam pierwszy dzień :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.