Po długiej /ponad rocznej/ przerwie znowu tu jestem.
Czasami zaglądałam, ale ...
Moja jojowa waga w tym roku postanowiła "wychylić się" do poziomu dotychczas nie bywałego czyli 73kg, do tego doszły problemy zdrowotne z kręgosłupem szyjnym, niższe pozimy mojej konstrukcji nośnej też zaczęły niebezpiecznie się "wykręcać".
Chodziłam na rehabilitacje po 2-3 tygodnie, żeby po 2 miesiącach znowu narzekać.
Postanowiłam coś z tym wszytkim wreszcie zrobić.
Wykupiłam Vitaliusza i liczyłam kalorie. Całe 2 tygodnie, oczywiście schudłam ale lenistwo wzięło górę. Nie pilnowałam się i znowu plusy na wadze.
Ale wreszcie coś się zmieniło.