Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Szukam motywacji


Gdzieś ją zgubiłem po drodze. Ciąg zdarzeń, które są pożywką dla moich wymówek. Zaczęło się od niemiarowości - zdążyłem się już do tego przyzwyczaić, że od czasu do czasu takie sytuacje się zdarzają. Nie ukrywam, że liczyłem, iż zmiany, których dokonałem w ostatnim czasie, spowodują nieodwracalnie, że nie będę się już męczył z zaburzeniami rytmu serca. Niestety. Nowa zabawka nie kłamała, pomimo tego, iż to tylko zabawka. Kazała mi się regenerować przez 120 godzin. Zabrakło zdrowego rozsądku. Wypadłem z toru. Ciężko teraz wrócić. Niemiarowość ustąpiła. Teraz dopadła mnie depresja, niechęć do działania.

Od 2 dni boli mnie noga - nie mogę chodzić, a co dopiero biegać. Zamiast ćwiczyć wieczorami - objadam się tym, czego wcześniej nie jadłem. Moje postanowienie noworoczne przepadło - pozostawiam je na przyszły rok. Zaczynam ponownie zwiększać swoją wagę ciała - nie ma jeszcze wielkiej tragedii, ale tendencja już jest - od 2 tygodni wzrost wagi. Aktualnie 98,5 kg - ważenie w dniu wczorajszym. Dziś nie stanąłem na wadze, żeby się bardziej nie dołować. A byłem już na poziomie 96,4 kg. Potrzebny mi bodziec. Mało śpię ostatnio, dużo pracuję. Do tego sypie się parę rzeczy wokół mnie, co mnie dodatkowo angażuje i pozbawia sił. Zmieniłem ustawienia paska - może to mnie zmotywuje. Dziś przejrzałem historię odchudzania. 11 lutego 2012 r. (4 lata temu) ważyłem 113,7 kg. Szkoda tracić to co osiągnąłem w tym czasie. To takie przyjemne. Teraz, jak tyję od 2 tygodni, coraz więcej ludzi zauważa dopiero, że schudłem. Co za ironia?

Pożaliłem się - czas do roboty. Małymi krokami, żeby zacząć. Nie mam jeszcze żadnego osiągnięcia w tym temacie, ale bardzo na to liczę, że dziś będzie właśnie tym pierwszym dniem, kiedy odwróciłem kierunek zmian. Liczę, że jutro zamelduję się tu ponownie i będę miał się czym pochwalić.

  • iw-nowa

    iw-nowa

    1 lutego 2016, 23:26

    Miałeś kilka dni słabości, tendencję do przesady w eksploatowaniu swojego organizmu też miewałam, znam to uczucie, kiedy potem nie mogę dosłownie nic potrenować, bo wypadam z gry. Na szczęście to jeszcze nie przegrana walka, dopiero jedna bitwa.

  • garfildus

    garfildus

    1 lutego 2016, 22:10

    Dasz radę, dużo osób jest tu z tobą i ci kibicuje. Nie poddawaj się :) moje dzisiejsze 14km na orbitreku dedykuję twojemu powrotowi na dobre tory :)

  • szukam-motywacji-bo-jej-nie-mam

    szukam-motywacji-bo-jej-nie-mam

    1 lutego 2016, 12:55

    Nie załamuj się! Chyba każdy przeszedł taki okres w odchudzaniu, myśląc "nie, niee, ja nie dam rady, to bez sensu". No ale jak już wspomniałeś, nie trać tego co osiągnąłeś! Zbierz się do kupy i działaj! Ja dzisiaj pobiegam, z myślą, że ty zrobisz to także :) Więc do roboty!

    • tombom

      tombom

      1 lutego 2016, 13:50

      Dzisiaj jeszcze nie pobiegam - jeszcze utykam przy chodzeniu, ale spróbuję poćwiczyć z Vitalią i z orbitrekiem. To już byłby dla mnie duży sukces na rozruch. Chętnie z Tobą pobiegam jak już się rozruszam trochę. Dzięki za dobre słowo.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.