Czwartek, piątek- nie biegałam na wf, niedyspozycja
Sobota - pobiegłam
Niedziela i poniedziałek- niebiegane
Poza tym - dieta bardzo spokojnie, nie przejadam się, owoce- w kratkę, post- zawsze jakiś jest, nawodnienie- te pół litra wypijam codziennie, zaczynam dzień od szklanki ciepłej wody z cytryną, wróciłam do zdrowego nawyku.
Pół litra to nie wyczyn ale o pół litra więcej niż dotychczas.
Z bieganiem chciałabym się poprawić, bo chyba obserwuję jakiś pozytywny efekt, na pewno lepsze samopoczucie psychiczne i może nogi są ciut silniejsze. Póki jest dobra pogoda- biegam. Potem zobaczymy.
Zawazylam sie w piatek u ginekologa - 72 kg i ciesze sie tym progresem. Wydaje mi się, że ogólnie mniej jem niż kiedyś. Przede wszystkim odczuwam głód, co mi się kiedyś bardzo rzadko zdarzało. Teraz uczucie głodu wieczorem i w nocy to nic strasznego, jak nie pomyślę, to nawet mogę nie zauważyć. Chociaż... zawsze jednak słyszę moje burczące kiszki, ale to stało się normalne.
Ginekolog powiedział, żeby narazie nie myśleć o menopauzie, póki miesiączkuję. I ze nie ma sensu robić jakiś badań, bo one nie są miarodajne, że te parametry raz lecą w dół, raz idą w górę. Sama pukam się w czoło, czy mi się gdzieś spieszy? no nie... ale czasem bardzo pocę sie w nocy, szczególnie teraz, kiedy śpimy przy zamkniętym oknie a ja szczelnie owijam się kołdrą. Teraz już nie dzielę się kołdrą z Tomkiem, lubię mieć własną. Szwagier dostał zapasową a my dla większej wygody kładliśmy jedną pod spód, zamiast prześcieradła i przykrywaliśmy się wspólną. Ale teraz, bywa w nocy chłodno i ta "walka" o przykrywkę bywa irytująca. Wyszarpałam więc zapasówkę spod tyłków i owijam się szczelnie... No I przy okazji pocę się jak w kokonie. Tomek woli wspólną kołdrę i mniej spoconą mnie. no i? co zrobić? nacierać się solą? Czy co?
Nic ciekawego u nas ostatnio. Dalej nie wiadomo co z przeprowadzką. Właściciel nadal nie ma czasu się zastanowić, ile by chciał za wynajem mieszkania. No pewnie! niech stoi puste a on będzie myślał. Tymczasem szwagier mógłby je odświeżyć. Ale on niebawem czmychnie prawdopodobnie do Norwegii , sprawdził, że bilety są całkiem tanie. Z jednej strony dobrze- bo ile można u nas mieszkać. Ale z drugiej - kolejna przeprowadzka i byczek by sie przydał do pomocy. Eh!
Jutro- się zobaczy, Tomek chciałby pojechac do Słupska. Ja- niekoniecznie. Wolałabym spędzić dzień pod kołdrą.
Pozdrawiam!