Jest dobrze. Co tam dobrze... jest pięknie. Dostałam skrzydeł, mam motywację, uśmiecham się mimo poniedziałku. No czemu? Bo Tomek przyjeżdża za tydzień na tydzień! tralalala! a nie widzieliśmy się bite 2 miesiące. Bilety zaklepane, przyjeżdża na pewno. Ależ dostałam energetycznego kopa, cisnęłam dziś na sprzętach solidnie jakieś 45 min a dawałabym dalej ale poczta dostarczyła paczkę z podręcznikami i słodyczami niestety, więc trzeba było się cieszyć. Dzieje się ze mną dobrze, bo nie zjadłam ani cukiereczka. A łasuch przecież jestem. Wcale nie pomyślałam, że muszę cośtam cośtam np. schudnąć kilogram w ciągu tygodnia bo Tomek. Nie. Bez myślenia dopadłam rowerek i bezplanowo mało dziś jadłam. Aż dwa razy poczułam solidne ssanie i dopiero wtedy zasiadłam do posiłku. Fakt, ze dość późno wieczorem zgłodniałam ale dzięki temu postanowiłam ze poprzestanę na samych warzywkach surowych i z sosem najlepszym, bo z gotowanego fenkuła i oliwy. Uwielbiam! I normalnie pokochałam drobno starta marchewkę. Do szaleństwa. Teraz nawet bym się na nię rzuciła normalnie. Bardziej nawet niż na czekoladowego cukierka. Cóż dziwaczeję jak na swoje standardy.
Energetyczne łubudu udzieliło się też mojej Soni. Wczoraj jak poszlam pod prysznic, zaczęła szorować mokrą szmatką meble w kuchni, w ramach niespodzianki dla mnie. Dziś obiecała jak jechałyśmy samochodem do przedszkola, że posprząta cały świat :) Chodziło jej chyba o ściany w kuchni, bo po powrocie zabrała się za ich czyszczenie... Po czym padła przy oglądaniu bajki w tv. Słodko.
fiona.smutna
4 listopada 2014, 20:54No w końcu zaczęłaś się odzywać częściej :-) z tęsknotą wspominam czas "pająków" z córcią przed kamerką laptopa :-) Cieszę się z Twojego dobrego nastroju.
anpani
4 listopada 2014, 12:31Kocham opowieści o Twoich dzieciakach, chcę więcej! :- ))))))))))))))))))))))))))))) ps. napisz proszę jak robisz ten sos, wydaje się dość prosty ale nie chciałabym z moim talentem kulinarnym czegoś schrzanić ;- )
tomberg
5 listopada 2014, 18:45Sos robię wg jadłonomii http://www.jadlonomia.com/2011/04/sos-z-fenkua-dla-tych-co-sie-boja-kopru.html Gotuję fenkuła na parze a potem blenduję ze spora ilością oliwy, dodaję sok z cytryny (teraz zamiast soku dałam sporo musztardy) sól i pieprz. Całość przecieram przez sitko bo nie podchodzą mi kłaczki z kopru wyczuwalne w sosie. To taki prawie ze majonezowy sos a jak pyszny z sałatą i marchewką i ogórkiem i czym tam chcesz. Polecam. Anyżku prawie nie czuć.
anpani
27 listopada 2014, 12:28Dzięki za przepis! Kupiłam wczoraj 3 fenkuły- jeszcze nigdy ich nie jadłam, ale jeśli smakują podobnie do kopru, to polubię, bo kocham zwykły koperek ;- )) Dziś mam zamiar wcielić w życie ten przepis, łisz mi lak ;- ))
TygrysekTygryskowy
4 listopada 2014, 11:35Dziś obiecała jak jechałyśmy samochodem do przedszkola, że posprząta cały świat :) Chodziło jej chyba o ściany w kuchni, bo po powrocie zabrała się za ich czyszczenie..
TygrysekTygryskowy
4 listopada 2014, 11:35boskie!