Zakupowy nastrój sprzed tygodnia został zdominowany przez pulsujący boleśnie siekacz w górnym rzędzie. Miła profesjonalistka okiełznała bolącego do nieprzytomności zęba i skasowała moją nadwyżkę finansową przeznczoną na nowe stroje. Tak czy inaczej nagroda za dzielność się należy i za zmniejszone porcje żywieniowe również. Nabrałam wody z powodu comiesięcznej przypadłości ale waga pozostała taka sama. Jestem dobrej myśli, tzn. myślę ze schudnę. Uzbierałam troszkę paproszków i wybieram się na zakupy a dawno nie miałam tej przyjemności, więc radocha nieziemska. No i idę bez dziewczyn, ino z koleżanką. Juuupi!A teraz idę matkować i sprzątać oraz gotować.
wiktorianka
6 listopada 2010, 19:43tak rzadko sie odzywasz...buuuuu...a jak juz to tak krociutko....mniemam, ze u Ciebie wszystko ok....jak zreszta zawsze u nas w zakletym blizniaczym kregu....buziaczki przesylam :))
elkati
6 listopada 2010, 17:15dobrej myśli ;))) od dobrego myślenia na pewno się chudnie - cudnie ;)