Nie wiem, nie orientuję się, może wielkanoc i śnieg za oknem to nie takie znowu hallo, w końcu kwiecień plecień. Cóż fakty są niezbite, wczoraj wiosna, dzisiaj zima, na jutro zapowiadają lato a już pojutrze jesień. I jak mówią najstarsi górale piekną zimę mamy tej wiosny, czyli jeszcze jeden kamyczek dorzucony do koszyczka z napisem POWRÓT. Co za tym idzie, bądz nie, mój metabolizm świąteczny zwariował i pomimo iz miałam do czynienia z dwoma mazurkami oraz sernikiem jak również jajem w czekoladzie, moja waga spadła ! Nie zaszalelismy ze spozywką w tym roku, owszem były mięsa dla mięsożercy i słodkości dla mnie ale bez przesady. By tradycji stało się zadość odwaliliśmy też świąteczny spacer, który zaowocował wyłamanym zamkiem w drzwiach, bo gdy okazało się, że mimo słońca niezły chłodek i Tomasz wrócił po rękawiczki i czapkę a klucze zatrzaśnięte, ja rzucająca mięsiwem a Tomek z lekko podkulonym ogonem. Przejście z balkonu sasiadów na nasz surowo wzbronione. Telefon z nr do właściciela mieszkania zostawiony na stole. Na szczęście zaproszony na ciasto i zylca Miećka, z zawodu stolarz z łatwym dostępem do narzędzi, rozprawił się z zamkiem w kilka sekund. Dzięki niemu nie popadliśmy w koszta i małżeńską awanturę, bo już gotowa byłam toczyć ciężkie działa...
W święta przeglądałam również własny pamietnik w ramach wspomnień i doszłam do szokującego odkrycia. Otóż moja obietnica złożona w zamian za rzucenie palenia przez Tomka, to nie zadne 68 kg jak sobie wydumałam i oznaczyłam na pasku, ale 62 kg!!! co poniekąd wskazuje na moją niepoczytalnść gdyż ja raczej nigdy tyle nie ważyłam. Nooo może raz, zaraz po urodzeniu.
nonos
8 kwietnia 2010, 16:40ale co to za życie kurde blaszka! Miała być laba i gnicie na kanapie z książką, a tu urwanie tyłka z przyległościami;-) A Wy tak serio, serio z tym powrotem do Polski? I co konkretnie będziecie tu robić?
aganarczu
8 kwietnia 2010, 14:23Jeszcze te duze ziemniaki upieczone w folii aluminiowej na grillu przechodza. Do tego dobrze jest zrobic gesty sos 'cacyki' albo normalny czosnkowy.... miodzio, albo poprostu maselko i sol :-)
aganarczu
8 kwietnia 2010, 12:01zreszta te ziemniaki to sa takie sobie - nie ma to jak nasze polskie...
aganarczu
7 kwietnia 2010, 15:25oj te samozatrzaskujace sie zamki... ja przezorna i ubezpieczona - komplet dodatkowych kluczy lezy u mamy w domu. Juz raz sie przydal....
serithorn
7 kwietnia 2010, 13:42że tak pozwolę sobie wieszcza zacytować "Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga; Łam, czego rozum nie złamie" dasz radę i do 62 trzeba chłopom pokazać :)
paniBaleronowa
7 kwietnia 2010, 13:08została nazwana "dermoszpanką" przez moją siostrę, co mnie zawsze podniesie na duchu i odpowiednio skomplementuje ;) Torba też "szału nie ma", więc nic tylko strzelić sobie w łeb- taka jestem wiejska dziewucha :))). A ta Twoja niepoczytalność to chyba spowodowana brakiem nikotyny była Kochana...