Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień kobiet


Troszkę inaczej niż zwykle dzien się zaczął. W przedszkolu u Majki było dzis babskie śniadanie, co oznacza że dzieci zaprosiły swoje matki, babcie, siostry i inne kobiałki. Więc cud świt, ok 9 rano, maszerowałyśmy dzielnie pachnące i odświętne. Naprawdę świt, bo słońce jeszcze zakrywało głowę kołderką. Zjadłyśmy po pysznym chlebie nafaszerowanym cebulą i kawałku suchej babki, uśmiechałyśmy się do pamiątkowej fotki, Maja zaprezentowała swoje rysunki, Sonia odstawiła taniec niemowlaka fikając nóżkami w powietrzu 5 cm nad podłogą wprawiając w zachwyt wszystkie panie i dzieciaki. W chwilę pózniej Majka machała mi zawzięcie na dowidzenia a ja potruchtałam popychając wózek w stronę domu. Słońce tymczasem wstało. Sonia jeszcze się nie obudziła a ja zamiast pedałować z pokerem w ręku, zasiadłam przed komputerem i testuje pokera w internecie. Do tego na wczorajszych zakupach wyhaczyłam ciacha za 98 koron (taniość!) które po 10 marca uznane zostaną za stare i niezdatne, więc jedno popite herbatą uratowano przez ja. Źle. W tej chwili marsz na rowerek! I sprzątnąć mi tu! Raz, raz...

Noszsz...
Małe dziewczynki lubują się w gównianych ozdóbkach. Koraliki różowe, fioletowe, błyszczące nanizane na marnej jakości gumowe żyłki, które zazwyczaj dość szybko pękają powodujac krzyk rozpaczy połączony z żabimi skokami będące wyrazem najboleśniejszej straty naszego dziecka. Trzeba działać szybko. Skutecznym sposobem jest zaoferowanie pomocy w zbieraniu koralików oraz wykazanie chęci naprawy ozdoby ale najwcześniej jutro w nadziei że do tego czasu dziecko zapomni. Tymczasem koraliki lądują w zielonym kubeczku na szafkach kuchennych tuż obok drewnianej kaczki. Wczoraj zaś o kaczke poprosiła Maja gdyż miała ochotę poujezdzać ją niczym konika na biegunach wykorzystując jej opływowe kształty. I do dziś kaczka walała się po podłodze wkurzając matkę. To ją podniosłam  chcąc umieścić na jedynym słusznym miejscu i... trącając zielony kubeczek, który spadając pieprznął w szklankę typu duralex w drobny mak się rozpadającą w efekcie cała kuchnia w koralikach i szkle. Mam teraz wybierać te świecidełka spośród szkiełek jak jakiś Kopciuszek czy inna królewna? Wezmę odkurzacz i pozamiatane heheh zła macocha zła heheh
  • nonos

    nonos

    19 lutego 2010, 15:23

    I w martwotę przedmiotów nie wierzę. One są tylko rzekomo martwe. Gdyby były prawdziwie martwe, to nie byłyby takie złośliwe. I kłaniam się wynalazcy odkurzacza - ale to boski wynalazek, co nie?

  • mamigora

    mamigora

    19 lutego 2010, 13:59

    efektowy ciąg przyczynowo-skutkowy...wiem jakie koraliki potrafia byc zdradliwe:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.