Waga po przyjeździe fatalna nawet do 80 kg sięgająca, teraz w okolicy 78.
Tomek z Miećką testują jakąś gierkę i mnie denerwują, skupić się nie dadzą.
Zapomniałam ucałować rowerek ale za to po 10 km dziennie staram się z niego wykrzesać. Lodówka zapełniona po brzegi, zwłaszcza jej część przypodłogowa, gdzie stacjonują szczątki połówki świniaka. Taaa... jak w Polsce za komuny, co? Ale dla mięsożercy takie rozwiązanie jest korzystne finansowo. Nogą dopchnęłam żeby choć trochę miejsca na jakieś warzywka zostało.
Ważna wiadomość! Tomek rzucił papierosy! Od przyjazdu na Islandię nie pali, nie popala a posiłkuje się nikotyną w tabletkach i e-papierosem, śmiesznym i drogim gadżetem ale bardzo pomocnym w zrywaniu z nałogiem. Trzeba się wziąć do roboty, przecież stanął zakład! A słodycze nie odpuszczają niestety. W słodki tłusty czwartek zaszły dwa pączki wyczekiwane z wypiekami na twarzach. Tomasz zamówił w polskim sklepie i po pracy miał odebrać, co uczynił tylko czemu tak długo kazał na siebie czekać? Jakieś półtorej godziny! a my z Majką w oknie stojące i wyglądające bialego opelka z pączkami wewnątrz. Dwa razy wode na kawę wstawialam zanim dojechał, doturkotał na miejsce. Akurat pączków to ja nie jadam często.
Albo i nie będę ryczeć. Pozdrawiam. Może coś się wykombinuje samo w sprawie kompka. Żeby chociaż jakiś zastępczy klamot...
nonos
16 lutego 2010, 11:54Jednorazowy wydatek może jest i duży, ale dla takiego nałoga jak ja (ostatnio nawet 2 paczki dziennie, czyli 2x10zł), to zestaw startowy (244 zł) zwraca się w pół miesiąca:). A potem to już koło stówki miesięcznie - jest różnica, nie? Ale i tak ważniejsze, że koniec że smołą i innymi smakołykami oraz smrodem. Jest takie forum e-palaczy i są ludzie, którzy jak Twój T. używają inhalatora jako narzędzia do rzucenia - z sukcesem! A więc powodzenia:)
nonos
14 lutego 2010, 15:10Już myślałam, że Ty w trakcie przeprowadzki i na jakim wozie na bambetlach wpław przyniesz do Polski.... cisza i cisza. No i proszę mi tu nie wyzywać e-papierosa od śmiesznych i drogich;-)
magda5555
14 lutego 2010, 11:46Oj biedny komputerek . Zazdroszczę pączków. Ja w tym roku pierwszy raz w życiu w tłusty czwartek nie liznęłam nawet pączunia...Pozdrowienia i 3mam kciuki za mężowe rzucanie nałogu ;)
misery
14 lutego 2010, 01:55jejciu, swietne masz to zdjecie głowne :)