Od 4 dni przeżywam małe załamanie.
1. nie biegałam od 4 dni, i nie dlatego,że mi się nie chciało, ok. 1 dzień mi sie nie chciało, ale przez kolejne 3 padał cały czas deszcz, moja trasa była nie do przebiegnięcia, serio. No, chyba że zachciałoby mi się maseczki błotnej to bym sie wybrała. Ani nic nie ćwiczę, nawet durnym Hula Hop nie kręce.
2. Wpadłam w ciąg przed okresowy i jem, jem, jem. Wcześniej zapomniałam wspomnieć, że jestem "kompulsowym objadaczem" i odezwało się moje kolejne "ja". Dzisiaj też polegnę, czuje to po kościach. Ale czuję też, że jest to ostatni dzień, serio.
3.Miało być dzisiaj spotkanie z Kubą, odwołałam! Nie mogłabym mu w oczy spojrzeć,przez to, że zaniedbałam treningi i dietę.Cholera, ale umówiłam się z przyjaciółkami, oby mnie z nimi nie spotkał, bo będzie lipa.
4. Za 2 tyg. koniec wakacji, w sumie przejęłabym się i równiez dołożyła do przyczyn załamania, że nie schudłam i że jak przyjdę to będą się patrzyli jak na słonia, ale gruba stamtąd wyszłam i gruba wróce :D Nikt się nie zdziwi ;) No może troche mniej gruba, bo przeciez od jutra znowu pełna parą d&t (czyt. dieta i trening)
5.Wczoraj poszłam z mamą do galerii na zakupy, obłowiłam sie w 4 bluzki(wszytskie rozmiar L) i spodnie rozmiar 33? to chyba 40 normalnie (oby), okazało się, że noszę spodnie rozmiar większe od mamy, co pogrążyło mnie w załamaniu...
6. Zrobiłam sobie własnie zdjęcia(zobaczycie je) i słabo mi.
Śmieszny mam brzuch.