Udało się:)
Waga spadła do 77,1 kg (77 to pierwszy krok wg dietetyka), więc sukces jest, w sumie jakieś 3,5 kg w niecałe 2 tygodnie. Zaczyna się jednak droga pod górkę:
- spadek wagi zaczyna się spowalniać,
- motywacyjny kop traci na sile,
- zaczynam poskubywać słodycze !!!
- dalej się nie ruszam.
W sumie to z jednej strony te poskubywanie słodyczy niby nie jest takie złe, bo jest tego mało, raczej jak coś skubłam, to w zamian za przekąskę a nie dodatkowo, ale i tak się wkurzam na siebie trochę. Ale jeżeli planuję odchudzać się przez dłużej niż miesiąc a PLANUJĘ, to ciężko będzie problem słodyczy obejść. Kiedyś miałam tak, że jak już raz ruszyłam, to był koniec diety i chyba stąd moje obawy, ale widzę, że chyba się starzeję, bo potrafię zjeść jedną kostkę czekolady i się nie załamać.
Humor pomimo wszystko dopisuje, BO byłam dzisiaj w końcu w moim ulubionym butiku na zakupach :) Przez pracę i zabieganie nie mam kiedy tam dotrzeć, bo otwarte 9-17 plus soboty, w które zazwyczaj odsypiam. Na całe szczęście mój luby z rana mnie obudził (nieświadom, że dał mi zielone światło na zakupy :P ) i pojechałam. Kupiłam sobie świetne czarne, eleganckie spodnie i 2 sukienki do pracy. Jestem raczej z tych co kiecek się nie boją a ciuchy do pracy kupuję takie, żeby były uniwersalne. Muszę przyznać, że różnica po głupim 3,5 kg jest miażdżąca! Aż się nie mogłam napatrzeć na siebie :P Wiadomo nogi pozostawiają wiele do życzenia a brzuch w złym materiale dalej widać, ale znowu zaczynam nabierać kociej formy :) Ach, jak miło sobie czasem zaszaleć !
A jutro obiad u teściowej... Ale będzie dobrze, w zeszły weekend przeżyłam 2 imprezy i spadek był, więc jeden obiad nie powinien tego zaburzyć. Mogę ewentualnie dostać szału, jak mi teściowa będzie dogadywać, że synusia źle karmię :P No bo mój to w sumie zje wszystko, ale czasami widzę, że te jego ukochane sałatki i mało solone potrawy wychodzą mu bokiem odkąd jestem na diecie. Wcześniej gotowałam raczej tłusto, dużo, słodko, makaronowo, nieraz pizzowo, ociekająco sosem, tłuszczem i miłością. A teraz ma witaminy, zdrowie i miłość w wersji light ;) Ale kupuję mu do tego jego kochane słodkości, żeby miał czym dociskać. Dobrze chociaż, że mój to waga piórkowa 60kg i się codziennie golonki nie domaga, tyle że gdybym chciała dorównać mu wagą, to musiałabym chyba zniknąć :D
Imprezowej soboty i leniwej niedzieli Wam życzę dziewczyny :)
am3ba
7 lutego 2015, 17:33ale super wpis!!! Jaki power, normalnie mi sie udzielił <DZIĘKUJĘ>!!!!! i gratuluję!!! :) Ja też nie trzymam sie diety tak co do joty, bo obliczylam ze moja bedzie trwac 8 miesiecy :)
thewonder
7 lutego 2015, 21:16Chyba trzeba wrzucić na luz, jak chcemy zrzucić całość, bo inaczej oszalejemy ;)
Caffettiera
7 lutego 2015, 14:59Tego wolniejszego spadku kg się nie bój :) Zwolni i to na pewno (ale tym samym nie będzie jojo!), ale czas minie a ty niedługo nie będziesz się zastanawiła ile tygodni minęło tylko ile już kg na minusie i cm w pasie :D Też mam za sobą pierwsze 3 kg i o niebo lepiej się czuję.
thewonder
7 lutego 2015, 21:17Obyś miała rację ;)