Nie wiem jak ja to zrobiłam wcześniej. Jak schudłam, skąd brałam siłę, żeby nie jeść paskudnych, niezdrowych dań i przekąsek... Nie wiem. Sama siebie wtedy zadziwiłam ;-))
I chociaż wiem, że z pewnością byłabym w stanie wykrzesać z siebie tę samą silną wolę co dwa lata temu- ale ... nie mogę. Niby proste- bo już przecież kiedyś mi się udało. A jednak to tak cholernie trudne!!!!
Póki co, na wadze 82 kg.
Myślałam o tym, żeby założyć nowe konto, zacząć wszystko od nowa- ale nie ma co. Nie oszukam siebie pod nowym nickiem. Muszę być sobą i przełamać jeszcze raz wszystkie przeszkody jakie stoją mi na drodze.
Od poniedziałku nie jem słodyczy. To wielki wyczyn ! Nie patrzcie tak na mnie... jak na kogoś, kto żarł ich tyle każdego dnia, że całe podwórko dzieci można by było nimi nakarmić- to naprawdę mój mały sukces, w którym zamierzam trwać.
Przez najbliższe miesiące nie chcę brać do ust słodkości typu: batony, czekoladki, ciężkie ciasta, kremy, ptysie i inne kuszące słodkości. Odpadają też dziwne atrakcyjne twory, typu: kinder czekoladki, czekoladki lodowe, bombonierki, kolorowe draże. NIE.
Nie chcę też pić słodzonych soków, nektarów, coca coli. NIC Z TYCH RZECZY.
O chipsach i innych słonych słabościach- nie wspominam. Bo to oczywiste, że OUT.
Póki co- zaczęłam bardzo łagodnie, bo od obniżenia porcji żywieniowych. Nie chcę nagle zupełnie zmienić wszystkiego, bo wiem, że to się może zakończyć klęską.
Dlatego też na śniadanie staram się jeść w miarę dużo, na drugie śniadanie też. Później obiad już zjadam taki, żeby porcja wynosiła mniej więcej 3/4 - 0/5 porcji tego co było do tej pory. Przykład z dzisiaj, Przychodzę do domu. Mam pierogi ruskie. Normalnie moja porcja wyglądałaby tak: 10 sztuk na talerzu, smażona cebulka na oleju lub maśle, skwarki. A dzisiaj? Zjadłam 4 spore sztuki- bez tłuszczu i cebulki, ale za to z jogurtem naturalnym i pieprzem. Czyli- odchudzam przepisy ;-) I zamierzam to robić coraz bardziej. Tak, żeby na widok obciekających tłuszczem dań robiło mi się niedobrze, a nie- żeby ciekła mi ślinka (jak jest teraz) ;p
Podwieczorek stanowi owoc i kilka suszonych owoców.
Na kolację zaś jadłam bardzo mało lub sporo białka. Kubek maślanki lub frittata bez tłuszczu ze szpinakiem i kurkami.
I tego zamierzam się trzymać. Jak mi pójdzie- zobaczymy. Mam nadzieję, że wytrwam. Ogromną chęć na słodycze zapcham owocami, gorącym kakao dosłodzonym naturalnym słodzikiem (muszę kupić), dietetycznymi deserami, itp. Będę kombinować.
Do tego jeść więcej warzyw, surówek, zup, ryb, jajek i chudego mięsa.
Dużo wody i herbatek ziołowych. Rozsmakowuję się w różnościach teraz- od pokrzywy, mięty, szałwii, przez zielone, yerbę aż po rumianek ;) Na szczęście mi smakują. Zwłaszcza na noc :)
Tazik powraca. Oby tym razem na dłużej! :)
Ps. Z bieganiem to wstyd mi i hańba. Dwa dni temu wyszłam na pierwszą w tym roku przebieżkę- dyszałam jak pies. Zrobiłam jakieś 1,5 km. Umierałam :) Dzisiaj idę znowu- mam nadzieję, że przejogginguję 2 km.
A później mała rybka na kolację, kąpiel, herbatka ziołowa i książka w łóżku :-)
Buziaczki dla wszystkich Odchudzających się Kotków :)
zzuzzana19
16 stycznia 2015, 22:06Powodzenia ! Do słodyczy ciągnie tylko na początku, potem z biegiem czasu nawet nie ma się na nie ochoty :)
pozytywna16
16 stycznia 2015, 14:34odrzuć słodycze nie od poniedziałku, tylko od dzisiaj ;) Im wczesniej tym lepiej ;) Powodzenia!
Tazik
16 stycznia 2015, 17:43Własnie nie jem. Od tego poniedziałku nie tknęłam nic słodkiego- CAŁE 5 DNI ! :P
Kruszynka83
16 stycznia 2015, 12:48oj gdyby nie te wszystkie chipsy, ciasteczka, czekolady, batoniki, buleczki to bysmy byly laski ze hej.. Trzymam kciuki za powrot na dobre tory! ja sie jeszcze slizgam raz po stronie odchudzania raz z czekoladka w reku :D
punkowy.potwor
15 stycznia 2015, 20:11trzymaj się ! jak nie my to kto! jak nie teraz to kiedy! :D
honka50
15 stycznia 2015, 19:45Powodzenia i wytrwałości bo pisałaś że kiedyś już dałaś radę