W GW o 5:30 było -14 stopni. czy ktoś wie kiedy te mrozy się skończą? Bo ja już nie mam siły, jestem przemarznięta, moja skóra przypomina gruby papier ścierny, włosy mam jakbym się podłączyła pod 220 V, a nos bardziej czerwony niż Renifer świętego Mikołaja.
Póki co rozgrzewam się takimi widokami
Achh, poleżałabym tak na tym słonku, popływała w tej cudnej wodzie....Czemu ja nie mam na własność takiego zakątka?
Cóż, moje menu na dzisiaj jest bardziej nudne niż flaczki z olejem. Nie mam koncepcji już co jeść (najlepiej nic). Przydałby mi się jakiś kucharz
- musli, kawa
- serek wiejski z kiwi (o kiwi też mogłabym jeść, bardzo mi smakują ostatnio)
-jogurt jagodowy, 2 szt. kiwi (to się robi jakimś uzaleznieniem)
- kanapka z szynką drobiową, serem i sałatą, herbata
- w domu : spagetti z wczoraj, kawa, owoce, jajecznica na kolację
Wczoraj na kolację wciągnęłam pół szklanki budyniu na chudym mleku, plasterek sera żółtego i 2 plasterki fileta wędzonego. A później wrócił PiW i zażyczył sobie oscypka na gorąco ( to takie mini oscypki na 2 kęsy), więc ja sobie też zrobiłam. Oscypki się kończą i nie ma widoków na to, żeby znów sie w nie zaopatrzyć. A nie powiem, złapałam bakcyla narciarsiego i z chęcią pojechałabym w góry na narty i po oscypki.
Zrobiłam wczoraj wyniki prywatnie, zostawiłam 50 zł. w laboratorium, bo oprócz TSH robiłam jeszcze CRP i RF. Dzisiaj odbieram wyniki i trochę mam stracha, co z tego wyniknie. Jak zwykle pani pobierająca krew skomentowała moje żyły. Ja cała w strachu a ona, że boi się żeby mi czasem żyła nie pękła pod ciśnieniem, jak będzie pobierać krew. No to juz miałam dość, nie ma to jak podejście do pacjenta. Na szczęście nic się nie stało, chociaż ręka boli mnie nawet dzisiaj ( tak wiem, to jest syndrom hipochondryka). Tak mam i nic nie poradzę.
kurczę, glodna już jestem, 9 rano to pora mojego drugiego śniadania. Natury się nie da oszukać.
Dobrze, że dziś piątek, w końcu się wyśpię. Nie wiem jak to się dzieje ale po godzinie 21 padam jak róża ścięta przymrozkiem, mogłabym spać jak koń na stojąco. A już było tak dobrze, pewnie będę musiała zwiększyć dawkę euthyroxu.
Mam nadzieję, że weekend obejdzie się bez szaleństw jedzeniowych, bez kłótni (aha, aha - mam takie huśtawki nastrojów, że szok), bez większych ekscesów. Mam w planach siedzenie pod kocem z dobrą książka. Ot i tyle albo aż tyle.
tarantula1973
28 lutego 2011, 08:30Nie mogę czytac książek kucharskich bo od razu robię się głodna!!!
Morinho
26 lutego 2011, 20:04co nie co i czytac pod kocem dobra ksiazke kucharska? ;) Jakies przepisy zawsze wpadna w oko i dasz sie skusic..... Apropos sokow.... polecam swiezy sok z ananasa, dzis wyprobowalem i byl wspanialy! pozdr.