Mąż kupił na imieniny piękną wagę elektroniczną. Jest czarna i ozdobiona małymi krzyształkami. Naprawdę śliczna i elegancka, ma tylko jedną wadę... jest zbyt dokładna :-). Wskazuje prawie ponad 1 kg więcej niż moja stara waga i tak zamiast 65,9 kg widzę na wadze 67 kg, troche się zdołowałam, ale przecież straconych kilogramów to nie zmienia.:-). I myślę, że skoro zaczęłam odchudzanie ze starą wagą to chyba powinnam już wpisywać wyniki ważenia właśnie z niej. Może jak już się zbliżę do idealnej wagi, to zacznę wpisywać wyniki z nowej, żebym naprawdę ważyła te 52 kg.
Już widać, że schudłam. Nie widziałam się z mamą przez 2 dni i gdy się spotkałyśmy, to mi powiedziała, że wreszcie zaczynam wyglądać jak człowiek. Już następne spodnie spadają mi z tyłka, ale narazie nie będę kupować nowych. Następne zakupy planuję dopiero gdy osiągnę magiczną cyfrę "5" z przodu. Mąż niestety nie chce stosować diety i na dodatek ma napady wilczego głodu. Wczoraj zjadł na kolację 4 parówki. Najpierw zjadł dwie. zajęło mu to może 3 minuty. Aż nie mogłam uwierzyć, że tak szybko zniknęły z talerza. I zaraz poszedł po jeszcze dwie, które zniknęły w jego paszczy tak samo szybko jak ich poprzedniczki. Macie jakieś sposoby na odchudzanie mężczyzn? Mi już ręcę i piersi opadają w tej kwestii. :-)
glorioza1977
24 marca 2009, 11:48Twoja waga to jeszcze ujdzie,gdy ja kupiłam nowa to pokazywała 3 kg wiecej niż nowa ,pamietam miałam doła,ale szybko się zmobilizowałam i zaczełam walkę od nowa i juz jestem blisko celu .Tobie tez się uda.Trzymam kciuki
cczarna
23 marca 2009, 10:33Mój mąż w ciągu roku przytył 15 kg... jeczy ze musi schudnac ale nic z tym nie robi. jeden dzien pocwiczy 15 min i na tym koniec a jak mu proponuje zmiejszyc kalorycznosc to mowi ze nie bo to co je mu smakuje...