Chociaż poszłam spać po 2, to już od chyba 6 nie mogę spać, serce bije mi jak diabli, ręce mi drżą i ogólnie jakaś delira. Nie wydaje mi się, żebym piła w nocy jakoś dużo (wino i mała Luksusowa na spółkę), ale wypaliłam też 2 fajki (co też nie jest jakoś dużo) no i co tu dużo mówić, już po powrocie do domu objadłam się napoczętymi chipsami.
Chcę żeby mi już przeszło, czuję się źle fizycznie i psychicznie, po co to alko, po co te fajki, po co te chipsy, już czuję zgagę. wczoraj napisała do mnie jeszcze koleżanka z Paryża, że ona mnie podziwia, że ja najwyraźniej daję sobie radę na swojej obczyźnie, bo jej smutno i czuje się okropnie sama. No niestety, ja czuję się tak samo, na dodatek totalnie rozjechana.
Kurde, wczoraj w nocy oczywiście czułam się w stylu forever young, yolo i jutro nie ma, ale przecież to jutro jest jak najbardziej. Ostatnio Grubaska.Aneta (pozdrawiam i życzę jak najlepiej! ;) ) napisała o swoich wynikach badań, no i to mi tak dało do myślenia, że niby zawsze się wydaje, że wszystko jest ok, najwyżej trzeba schudnąć, a potem okazuje się, że niestety, coś gdzieś poszło w złą stronę.
Niby wiem, że picie palenie objadanie jest niezdrowe, ale zawsze się mi wydaje, że mi to ujdzie na sucho, będę jak jakiś stulatek z lokalnej gazety co całe życie palił i jadł tłusto a ma serce jak dzwon i wątrobę niemowlaka. Jednak to kołatanie serca przypomina mi, że w środku może być coś niehalo, jakby serce walczyło z tym całym syfem który mu wtłaczam.
Oczywiście teraz mam mocne postanowienie poprawy, ale tak jak już o tym pisałam kiedyś, nie mam social lajfu bez alkoholu, spotykam się ze znajomymi głównie na drinkach, wyjścia na miasto to jedyna okazja, żeby kogoś poznać (no a potem spotyka się samych złych wujów, ale to już inna historia), inaczej siedziałabym sama w domu i miała poczucie, że życie przecieka mi przez palce.
Ale z drugiej strony... Współlokatorka mojej koleżanki ma coś koło trzydziestki, pracuje w jakieś ambasadzie, jest sama, i co tydzień w weekendy wraca narąbana jak stodoła do domu. Więc to nie jest ani tak, że każdy znajdzie jakąś parę, że wyrasta się z picia,ani że picie daje coś więcej oprócz kaca.
Nie wiem co robić. To znaczy wiem co powinnam: nie pić, nie palić i chodzić wcześniej spać. Trzymać się czystego jedzenia + siłka. Niby takie proste, yet so hard.
jamarja
19 października 2014, 22:07A ja myślę, że na siłce też da się poznać jakichś ludzi i mieć social life...
szmaragdowa.woda
20 października 2014, 07:59mi nigdy sie to nie udalo, no ale moze tez dlatego, ze jak sie spoce i zrobie czerwona na twarzy to nie chce mi sie z nikim rozmawiac ;) na pewno crossfit z tego co widzialam jest lepszy do socjalizowania, ale jakos mi to nie podchodzi.
Grubaska.Aneta
19 października 2014, 00:25Oj ja z tym późnym kładzeniem się do łóżka też mam problem:/