Do wczoraj wieczorem było okej, ale musieli zacząć swoje. Że co ja w ogóle chcę w życiu robić, że robię się coraz starsza a ciągle zachowuję się jak dziecko, że mi tylko fiubzdziu w głowie.
No i zażarłam. Wszystko, co słodkie, plus masa chleba z margaryną i kiełbasą. Bez sensu, bo przecież to ja sama wepchnęłam sobie do gardła to wszystko, żadna siła mnie do tego nie zmusiła. Ale tak łatwiej. Nawet się nie czuję lepiej, czuję się jak kupa rozmemłana.
I jeszcze to, co oni mówią, że ja najchętniej bym się do nich w ogóle nie odzywała, że mam ich gdzieś. Nie mam ich gdzieś, ale skoro każdy mój pobyt u nich sprawia, że cała moja z trudem poprawiana samoocena jest zmiażdżona, to jak mogę chcieć z nimi przebywać?
LittleWhite
25 lipca 2014, 02:41Wiem co czujesz. Trzymaj się