No, poszło troszkę do tyłu. Bardzo się cieszę ;-).
Jakieś przeziębienie mnie złapało i jeszcze chyba zaczyna mi się okres (z policystycznymi jajnikami nigdy nie znam dnia i godziny), więc dzisiaj nie było ćwiczeń i spaceru, ale od jutra wracam do pionu. Tym razem się zawzięłam. W pracy dzisiaj jedna koleżanka przyniosła 3 rodzaje ciastek, podwykonawcy przynieśli całe pudło pączków i jeszcze był lunch firmowy dla tych, co chcieli. Nie tknęłam, zjadłam grzecznie moją sałatkę z kapusty. Dużo też mi pomaga, że widzę efekty diety od samego początku.
Zaczynamy powoli przygotowania do Świąt Wielkanocnych. Dzisiaj było sprzątanie (ja się wykręciłam, bo byłam w pracy ;-)). Jutro zrobię stroiki, a w tygodniu pieczenie cist (to dopiero będzie próba). Trzymam kciuki, żeby nie padało, to się gdzieś wybierzemy na wycieczkę.
Szkotka116
20 marca 2016, 08:47dzięki, ja też wolę się ruszać, jak na dworze jest ładnie
beatrice10
19 marca 2016, 17:24Fajnie, że waga w dół. A co do pogody na święta to też liczę bardzo na jej przychylność oby mozna było pospacerować i choć troszkę spalić nadrobione kalorie. :)
Szkotka116
19 marca 2016, 14:16ja raz czekałam 9 miesięcy ;-). A wszystkie hormony powodowały tylko przyrost wagi.