Witam ponownie w moim pamiętniku. Ostatnio nie pisałam ponieważ miałam małe urwanie głowy w domu. Całą ulicę na której mieszkam opanował wirus żołądkowy. Pewnie wiecie co to takiego. Wszyscy po kolei byli chorzy. Najbardziej żal mi było mojego synusia ale cóż począć. W końcu samo przeszło.
Mój mąż też je tak jak ja , Też już schudnął . Chudniemy w podobnym tempie. Nawet nie marudzi jak nie ma mięsa na obiad..
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
elizzz
4 lipca 2009, 15:54uh! fajnie masz z mężem, jak mój Men nie ma kotleta na obiad to jest mega zły, jakoś nie mogę go przekonać, że nie zawsze musi być schaboszczak haha.....tyle dobrze, że polubił rybki więc od czasu do czasu daje się przekonać :) pozdrawiam
tolkiena
2 lipca 2009, 10:39i jak tam nie robiłaś sobie testu??
PinkSwietka
1 lipca 2009, 14:43Chyba bedę cześciej tu zaglądać:D To miłe jak twój maż ci pomaga, trzymam za was kciuki, buziaki;**
xxxszyszkaxxx
1 lipca 2009, 13:32Ja też niedawno zaliczyłam tego wirusa! Myślałam, że umrę bo tak rzygałam ale jakoś dycham do dzisiaj:) Obiad bez mięska też jest OK. Masz szczęście, że twój mąż nie marudzi, mało który facet uważa bezmięsny obiad za wartościowy posiłek! Dziękuje za podtrzymanie na duchu, bardzo się przydaje. Ciężko się jest wyleczyć z miłości... Mam nadzieję, że poznam jeszcze jakiegoś fajnego faceta...